2015/07/30

Damon cd. Luna


 Luna wybiegła z domu zostawiając mnie samego , choć nie koniecznie.
 To co czai się  w mroku również  należy doliczyć do rachunku.Uśmiechnąłem się ponuro.
 To co mnie żywiło przez wieki stało się śmiertelną trucizną.
 Podszedłem do barku i nalałem sobie wina , białego.
 ,,Białe jest dla Starków" .A Stark jest silny i honorowy...a ja?
 Wpisuję się raczej w Lannistera...
 O czym ja myślę?Bez Luny zaczynam chyba wariować.
 Upiłem ostatni łyk kojącego trunku i rzuciłem kieliszkiem w ścianę.
 Odłamki szkła posypały się niczym deszcz...kilka mnie zraniło ,ale nie zwróciłem na to uwagi.
 Muszę dać jej czas.Nie jest jeszcze gotowa na prawdę.
Wyciągnąłem komórkę  i wystukałem numer Greena.
-Allo?-usłyszałem po chwili
 -Tu Damon.Masz jakieś informacje dla mnie?
 Cisza.
 -Eleonora jest w już Anglii.
 Zakląłem .
 -Już?!Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?
-Dowiedziałem się przed chwilą.
-Myślisz ,że mnie znajdzie?
 -Tak podejrzewam.
 -Mam do ciebie prośbę.
 -Jaką?
 -Podeślij kogoś pod dom Luny.Martwię się o nią.
 -Dlaczego sam jej nie popilnujesz?
 -Mam coś do załatwienia.
 -Ok.Podeśle do niej Chaucleya i Marii.
 -Dzięki.-wiele mu zawdzięczałem.
 -Nie ma za co.
 Rozłączyłem się.
 <Luna?Sorry ,że tak krótko , kolejne będzie dłuższe.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz