2015/07/02

Od Luny cd. Damona

Nagle zrozumiałam co kazał mi zrobić kuzyn. 
Było to bolesne lecz zależało od wszystkiego. Jedna decyzja. A tak trudna do podjęcia.
Odsunęłam się od niego.
- Damon... Nie mogę...- szepnęłam cicho.
Chłopak zrobił dziwną minę. 
- Dziękuję za pomoc.- powiedziałam patrząc znacząco na rękę i skierowałam się w stronę drzwi.
 Nagle się zatrzymałam.
- To należy do ciebie.- powiedziałam i podałam mu naszyjnik, który dostałam po pierwszym spotkaniu.
Gdy wyszłam z jego domu skierowałam się w stronę swojego.
Po drodze myślałam o wszystkim.
Czy to ma sens?  Mijałam tylu ludzi... Byli szczęśliwi.
Nie mieli problemów.  Nie byli tacy... Nie mieli smutków. Ich życie wydawało się bardziej kolorowe  niż moje.
Całą drogę do domu modliłam się aby go tam nie było.
- Musiał iść...- myślałam na głos.
Popchnęłam drzwi  w nadziei, że moje prośby się spełnią.
Jednak bardzo się rozczarowałam. Chłopak siedział w zamyśleniu na moim łóżku.
Na mój widok znacznie się ożywił.
- Oh nasza malutka Luna przyszła!- zaśmiał się i chyba chciał mnie przytulić. - Zostawiłaś tego lamusa?- zaśmiał się.
Wyrwałam się.
- Zostaw mnie idioto! Mówiłam, żebyś poszedł! Wiedziałeś, że przyjdzie!- Po policzkach spływały mi łzy.
Mój kuzyn spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Ej!- złapał mnie za nadgarstki tak mocno, że aż się przewróciłam.
- Zostaw...- krzyczałam. 
- Taka piękna a taka głupia.- Kopnął mnie w żebro z taką siłą , że nie miałam siły mówić.  - Twoja matka się niecierpliwi. Kazała mi Cię sprowadzić do domu...-  Wyrywałam się. Jak mogłam się tak pomylić?! Uważałam go za brata! Mówiłam mu o wszystkim.
- Nie chce!- Teraz sporadyczne łzy przemieniły się w szloch.
Chłopakowi nie spodobał się mój protest.
- Oh! Cóż mnie obchodzi twój sprzeciw? - powiedział po czym podłożył mi coś pod nos abym zasnęła. Bez sprzeciwów łatwiej doniesie mnie do matki, która.... Która by mnie zabiła....
Ukarała za sprzeciwy. 
Zdążyłam jeszcze usłyszeć kobiecy krzyk. Nie należał on do mnie.
***
Obudziłam się w czyiś ramionach.
- Damon?- rozpoznałam go... Jak? Jak mu się udało? Skąd on się tam wziął? Co się stało? C o się stało z tym.... Z tamtym potworem?
- Coś Ci zrobił?- Damon opowiedział pytaniem na pytaniem..
Nie odpowiedziałam. Bałam się myśleć. Nic mi się nie stało chyba... Prócz siniaków na nadgarstkach  i strasznego bólu w okolicy żeber  nic mi nie było. Chyba... 
- Co Ci zrobił Luna! Odezwij się !- usłyszałam jeszcze jednak znowu zemdlałam.
< Damon???>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz