2015/07/16

Od Luny cd. Damona



Popatrzyłam na chłopaka z zachwytem.
Imponowała mi jego waleczność.  
Przytuliłam go mocniej.   W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie. Mógł mi ciągle mówić, że mnie kocha. Wtedy nie było nic. 
Byliśmy tylko my. Nie było wściekłych facetów i krzyczących dzieciaków. Damon odwzajemnił mój uścisk. Coś wyszeptał we włosy. Uspokajał mnie.   
Nagle przypomniało mi się po co tu jestem.
- To co robimy?- zapytałam bojowym tonem.  
- Pokażę Ci trochę.- powiedział. Najpierw pokazał mi  swoje srebrne ostrza, miecze.  Byłam zafascynowana. Nigdy nie widziałam takiej ilości broni… 
Były też łuki. Pamiętam, że jako mała dziewczynka dużo z niego strzelałam.  Nie chwaląc się byłam najlepsza…  
Dotknęłam pięknie zdobionej broni. Musiała być bardzo stara.
Gdy skończyliśmy  oglądanie jego broni  chłopak zaproponował sprawdzenie mojego refleksu.  Prawdę powiedziawszy nigdy nie byłam najlepsza w uciekaniu  przed napastnikiem. Na lekcjach przyswojenia obronnego w domu zawsze chowałam się do szafy i nie 
wychodziłam z niej godzinami.  Nie miałam pewności, że i teraz tak nie zareaguję. 
Przeszliśmy do  Sali ćwiczeń. Była duża. Można w niej było strzelać z łuki, 
walczyć mieczem czy ćwiczyć refleks.
Damon wskazał mi sam środek Sali . Stanęłam  w wskazanym miejscu.
Skinęłam głową na znak, że jestem gotowa. Damon podbiegł do mnie tak szybko, że zakręciło mi się w głowie.
Ledwo opanowałam kręcenie w głowie a już chłopak nadbiegał z przeciwnej strony. Zdążyłam zrobić jeszcze jeden szybki unik.
Chłopak nabiegał tak na mnie i atakował. Przez dłuższy czas byłam skołowana jednak gdy Damon nabiegł na mnie po raz ostatni wściekłam się. Miarka się przebrała. Nie będę uciekać. Nie będę bezbronna. I naprzeciw wszelkim zasadom w mojej ręce pojawił się wielki topór. Uśmiechnęłam się podle i natarłam na chłopaka.
< Damon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz