2015/08/24

Od James'a cd. Morte

Morte wyzwoliła się z uścisku Mayi
 -Myślę że masz rację Morte-powiedziałem- Mayia, musisz wybrać.Odezwij się jak zdecydujesz.-tym razem zwróciłem się do drugiej z dziewczyn. Mor skierowała się do wyjścia-Mor?-zapytałem-Pójdziesz ze mną na spacer? Oni tu sobie pogruchają- powiedziałem nienawistnie.
 -...
 (Morte?)

2015/08/15

Od Dark do Night

http://www.polskamanga.pl/images/stories/artykuly/kurs_rys/ubrania/suknia2.png
Pewnego słonecznego poranka poszłam do lasu szukając inspiracji do rysunku ubrania dla mojej koleżanki Sharemoon. Poleciła mi to zadanie (sama nie wiem po co...).
***
Po dłuższym spacerowaniu zauważyłam postać... nie, to był ptak na przemian zamieniający się człowieka. Podeszłam.
-Cześć, nazywam się Dark. Jak masz na imię?
-Cześć Dark, mam na imię Night.
-Co tutaj robisz?
-Siedzę na łonie natury jak normalny animag, a na co innego ci to wygląda? - zapytała.
-Tak... Ale czemu zmieniasz się na przemian w ptaka? -zapytałam zdziwiona.
-A co nie mogę? - zaczęła się śmiać, a po chwili zaczęłam się z nią.
***
Gadałyśmy i gadałyśmy. Zapytałam się ją jaki strój mogłabym zrobić dla Moon. Doradziła mi to i tamto, świetnie się razem bawiłyśmy. to był wspaniały dzień. Na końcu rysunek wyglądał mniej-więcej tak:
Z kolorów było trochę ode mnie, a krój był od Night. Po całym tym dniu zrozumiałam, że to Night jest moją BFF.

<Night?>

Nieobecność

Morte od 15 przez cały tydzień będzie nieobecna

2015/08/14

Od Ami cd. Iv'a

 Po chwili podszedł do nas koleś z wielką, pluszową pandą.
 - Wygrałeś pan, miśka. - Odparł wręczając mu pluszaka.
 -Dziękuje, proszę Ami. - Uśmiechnął się.
 - Jeju, kocham cię. - Przytuliłam go.
 Poszliśmy dalej zwiedzać cały ten plac. Dochodziła już prawie północ. (Troszkę to przyśpieszyłam xD).
 - Och, Iv chodzi zobaczyć pełnie księżyca! - Złapałam go za rękę i pognałam na górkę, która znajdowała się niedaleko stąd. Usiedliśmy na trawie i popatrzyliśmy w niebo. Po chwili zza chmur wysunął się księżyc.
 - Pięknie... - Odparłam.
 Naprawdę było pięknie. Księżyc odbijał swój blask od wody, rozświetlając okolice.
 - No, super. Pandzie się też chyba podoba... - Zaśmiał się Iv.
 - Haha - Uśmiechnęłam się.
 - Oh tak, podoba mi się, bardzo - Podłożyłam głos pandzie.
 Po chwili turlaliśmy się ze śmiechu.
 - Wracamy tam? - Spojrzałam na plac.

 <Iv? xD Brak Weny>

Od Iv'a cd. Amber

Popatrzyłem na Amber.
Była taka szczęśliwa.
- Zgoda. - Powiedziałem po czym złapałem ją za rękę i poszliśmy. Miałem proste zadanie.
Trafić 3 razy w tarczę.  Wziąłem 4 rzutki i przygotowałem się do pierwszego rzutu, gdy nagle usłyszałem Tris...
- SKUŚ, skuś, skuś.- Jak na zawołanie nie udało mi się ucelować. Podszedł do mnie wysoki mężczyzna i powiedział:
- Och nie udało się? To nic być lamusem! Spójrz!- Powiedział i wszystkimi 4 rzutkami trafił do celu.
" Trishia!"- Wrzasnąłem w myślach na swoją smoczycę.
"Taaak?"- Zapytała głosem niewiniątka.
" Dobrze wiesz o co mi chodzi a teraz  wynocha!"- kipiałem ze złości.
" Ugh... Szkoda, że ominie mnie zabawa"- Mruknęła udając znudzenie i już po chwili jej nie było.
No to mogłem spokojnie rzucić. Popatrzyłem zdenerwowany na tarcze i rzuciłem 3 razy. Zamknąłem oczy oczekując wyśmiania, lecz ku memu wielkiemu ździwieniu poczułem rzucającą mi się na szyję Ami.
- WYGRAŁEŚ! Jej!- śmiała się.
Zarumieniłem się.
< Ami? Brak weny :( >

2015/08/11

MorteCDMayia&James


 Obserwowałam w milczeniu jak James ,Mayia i David rozmawiają.
 Wreszcie odezwałam się.
 -Może jestem stara i się nie znam ,ale niegdyś ktoś bardzo mądry mi powiedział:
 ,,Jeśli naprawdę kogoś kochasz ,nie możesz zakochać się w drugiej osobie ,bo jeśli to zrobisz ,to znaczy ,że nigdy nie kochałaś tej pierwszej."
 Cała trójka popatrzyła na mnie zdziwiona.
 -Tak.To moim zdaniem prawda.-powiedział James wpatrując się w Mayię
 -Nie chce się wtrącać w wasze sprawy ,ale to nie może tak wyglądać.-spojrzałam na Mayię.-Musisz dokonać wyboru.Nawet jeśli to będzie bardzo trudne.
 Poklepałam przyjaciółkę po ramieniu.
 -Zostawię was samych.-powiedziałam kierując się do wyjścia
 Mayia jednak mnie zatrzymała.
 <Mayia?James?>

Morte cd. Shu


 Przekręciłam się na bok ,chcąc przytulić Shu , jednak moja ręka trafiła na pustkę.
 Otworzyłam gwałtownie oczy.Shu nigdzie nie było.Rozejrzałam się ,cały pokój był pokryty płatkami róż.Przetarłam oczy ,ale widok ten okazał się rzeczywistością.
 Wstałam z łóżka i podeszłam do okna.Było zasłonięte czarnymi ciężkimi kotarami.
 Odsunęłam je i spróbowałam otworzyć okno.Drewniana rama pękła , niedotykana o lat.
 Drobinki szkła posypały się po pokoju.Spojrzałam na niebo ,słońce stało już wysoko.
 Wzięłam szybki prysznic i podeszłam do szafy.Na szybko wybrałam białą koszulę z żabotem i koronkowymi wykończeniami i spódnicę a'la goth-lolita .Powtórnie rzuciłam okiem na dzieło Shu.Naprawdę mnie to ucieszyło .Musiał się bardzo napracować.Wiedziona różaną ścieżka doszłam do jadalni.Zastałam tam zastawiony stół i Shu śpiącego na krześle.
 Podeszłam do niego i usiadłam na krześle obok.Pogłaskałam go po policzku .
 Nie chciałam go budzić ,więc nalałam sobie wina i czekałam.
 ***
 Po godzinie Shu powoli otworzył oczy.Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
 -Dzień dobry.-powiedziałam całując go w policzek.
 -Cześć kochanie -powiedział czym wywołał śmiech na mej twarzy
 Nagle usłyszałam dzwonek telefonu.
 Podniosłam go i odebrałam.Usłyszałam głos Mayi.
 -Morte?Nareszcie!-powiedział zdenerwowana
 Shu bawił się kosmykiem moich włosów.
 -Dlaczego nie odbierałaś telefonu?!Dzwoniłam z tysiąc razy!
 Mrugnęłam do Shu.
 -Byłam zajęta.
 Dziewczyna była wyraźnie zdziwiona.
 -Byłaś z Shu?-spytała niepewnie
 -Tak.Braliśmy w bierki i piliśmy herbatę.
 Chłopak zaśmiał się cicho.
 -Przepraszam...-powiedziała
 -Nie ważne.Co u ciebie?-spytałam
 -Możemy się spotkać?Muszę się ciebie poradzić w pewnej sprawie.
 -No dobrze.Przyjadę do ciebie wieczorem.
 -Dziękuję.Do zobaczenia.-powiedziała
 -Pa.-powiedziałam ale dziewczyna już się rozłączyła.
 Rzuciłam telefon na stół .
 -Przepraszam.Musiałam odebrać.
 -Przygotowałem śniadanie ,ale to chyba już podłapuje się pod obiad.
 Spojrzałam na telefon .Była dwunasta.
 -Mogłeś mnie obudzić.
 -Nie uważasz ,że budzenie wampirzycy ,to trochę niebezpieczne.
 Zaśmiałam się
 ***
 Siedzieliśmy na ławce przed fontanną.Przedstawiała płaczącą kobietę.
 -Nie boisz się mieszkać sama w tak wielkim domu?-spytał Shu
 -Czaszami...-odpowiedziałam wymijająco-A co z twoim smokiem?-spytałam
 -Błąka się gdzieś.Jak chcesz mogę ją zawołać.
 -Chciałbym ją lepiej poznać.Nie najlepiej zaczęłyśmy...
 <Shu?>

2015/08/10

Od James'a cd. Morte cd. Mayi

 UsłyszałForteiech Morte. Odwróciłem się w stronę dziewczyny i powiedziałem:
 -Może cię rozwiążę.-po czym zabrałem się za rozwiązywanie jej. Podziękowała mi a potem odwróciliśmy się w stronę Davida i Mayi wciąż siedzących na podłodze.
 - A to ciekawa sytuacja-powiedziała Morte
 - Zgadzam się z tobą odpowiedziałem
 -...
(Mayia? Morte?)

OD Amberki cd. Iv'a


 -Ooo, Iv! - Uśmiechnęłam się.
 Iv nieufnie spojrzał na chłopaka.
 - Kim jesteś? -Spytał nieznajomego.
 - Natan - Odparł po czym odszedł.
 -Kim on był? - Powiedział podejrzliwie Iv.
 - Przechodził obok. - Odparłam. - Pytał się czy jest tu łazienka.
 Chłopak zaśmiał się.
 - Poza tym... Super występ! - Powiedziałam radosna.
 - Dzięki - Lekko się uśmiechnął.
 W pobliżu zobaczyłam małe stoisko. Gdy rzuciło się rzutką w tarczę można było coś wygrać.
 - O! Iv, wygraj coś dla mnie. Proszę! - Zaśmiałam się.

> < Brak weny :P >

Od Shu cd Carmelle


 W dzisiejszych czasach to nawet człowiek nie może udać się na spokojny spacer po lesie. Chciałem od tak sobie odsapnąć, odpocząć trochę, porozmyślać. Była noc, księżyc w pełni mój ulubiony moment. Podobno tej niezwykłej nocy budzi się wszelka uśpioną do tej pory magia i ta zła i ta dobra. Wysoko w powietrzu latały stada nietoperzy polujące na drobne owady. Zatrzymałem się na chwilę i podniosłem na nie wzrok, wpatrywałem się w nie przez jakiś czas, aż w końcu znudzony znów spojrzałem przed siebie. W tym momencie coś mocno uderzyło mnie w twarz. Zobaczyłem nagle małe ślepka, czarny kształt, aż straciłem równowagę i runąłem na ziemię. Szybko pozbierałem się i podpisem za skrzydło leżącego nieprzytomnie nietoperza.
- Gdzie ty masz oczy kolego? - Powiedziałem lekko rozbawiony, gdy się przyjrzałem zauważyłem, że stworzenie ma coś ze skrzydłem. Jako, że nie za bardzo wiedziałem co powinienem zrobić. Wziąłem go do swojego domu. Starannie opatrzyłem mu skrzydło i położyłem go na poduszce na jedynym moim fotelu. Jako, że była już prawie pierwsza nad ranem położyłem się do łóżka dokładnie znajdującego się na przeciwko siedzenia i zasnąłem.
 Rano obudził mnie jakiś łomot. Poczułem, że coś jest nie tak. Zerwaniem się i spojrzałem w miejsce, gdzie powinien leżeć nietoperz. Zamiast niego ujrzałem, jednak młodą dziewczynę patrzącą na mnie z przerażeniem. Lewą rękę miała ciasno obandażowaną. Rozszerzyłem oczy zszokowany i wpatrywałem się w nią jak głupi. Kim ona jest i co do cholery tu robi?! Nagle dziewczyna zaczęła krzyczeć. Zaskoczony zasłoniłem sobie uszy. Biedna Yuki pewnie też to teraz słyszy tylko, że dwadzieścia razu głośniej.
 -Zamknij się!- wydarłem się zdenerwowany. Nieznajoma  usłuchała i natychmiast umilkła.
 - Kim jesteś i co robisz w moim domu?! - Wydarłem się nadal trzymając ręce na uszach, w końcu mam wrażliwy słuch od człowieka i mimo, że nie jest on tak doskonały jak Yuki to te wrzaski i tak sprawiały nie mały ból. - I nierób tak więcej! - Dodałem na końcu.
 <Carmelle?>


Od Shu cd. Mayi


 Patrzyłem z zaskoczeniem, a zarazem z zaciekawieniem na toczącą się przede mną scenę i ogarniętą furią Mayi. Oparłem łokieć na oparciu sofy i położyłem na dłoni głowę przenosząc spojrzenie od jednej dziewczyny do drugiej.
 Peruna zerwała się z siedzenia i złapała Mayi za nadgarstek.
- Jak już musisz się na czymś wyżywać to chociaż nie na mojej ścianie! W ogóle nie u mnie w domu! I do jasnej ciasnej nie mam zielonego pojęcia co niby mam powiedzieć temu pijakowi! - Wydarła się.
Podniosłem jak na zawołanie głowę i spojrzałem obrażony na dziewczynę.
 - Wcale nie jestem pijakiem! - Powiedziałem patrząc na nią groźnie.
 - To powiedz mi jeszcze, że ostatnio jak cię widziałam byłeś absolutnie trzeźwy. - Powiedziała kpiąco i odwzajemniła spojrzenie.
 Zawahałem się, zastanawiając się nad odpowiednią riposta, która jednak w końcu nie nadeszła. Obrażony, niczym małe dziecko, odwróciłem wzrok i wróciłem do poprzedniej pozycji
 - Nie zmienia to faktu, że nie jestem pijakiem. Każdemu czasem zdarza się upić... - Mruknąłem pod nosem.
 Dziewczyna już otwierała buzie, by coś powiedzieć, kiedy to Mayi wyrwała jej z ręki swój nadgarstek, bo jak się okazało Peruna nadal go trzymała.
 - Zamknijcie się wreszcie i przejdźcie do sedna sprawy. - Odparła wkurzona i oparła się plecami o ścianę - ten czysty fragment.
 - Bardzo chętnie. Tylko jest jeden problem. Ani ja, ani szanowna pani obok mnie nie mamy pojęcia o co chodzi! - Powiedziałem spokojnie.
 <Mayi?>

Od Shu cd. Morte

 +18
 Równocześnie całując ją złapałem jej podkoszulek i zręcznie go z niej zdjąłem. Nie fatygując się rozpisaniem stanika, po prostu - po męsku rozerwałem zapięcie. Następnie me ręce dobrały się do spodni Morte, niczym robot automatycznie się ich pozbyłem i to samo zrobiłem z dolną częścią jej bielizny. Ona także nie próżnowała. Złapała za kołnierzyki mojej białej koszuli i jednym zręcznym ruchem rozerwała ją na pół. Parę guzików wystrzeliło w powietrze i wylądowało gdzieś na ziemi. Spodnie na szczęście oszczędziła, ale i tak będę musiał kupić sobie nową koszulkę.
 - To była moja jedyna porządna cześć garderoby - Szepnąłem rozbawiony. Dziewczyna zachichotała, objęła mnie i przysunęła jeszcze bliżej... Jeśli tylko było to możliwe.
 - A to był mój jedyny stanik. - Zażartowała i obdarzyła mnie kolejnym wspaniałym pocałunkiem.
 - Mi to wcale nie przeszkadza. - Odparłem starając się przy tym zabrzmieć jak najbardziej poważnie choć to raczej nie wyszło. Zrobiła obrażoną minę i teatralnie się odsunęła. Zaśmiałem się i niespodziewanie rzuciłem się na nią i przycisnąłem ją do łóżka. Żarliwie zacząłem całować jej usta i szyję, a ona odwzajemniała pocałunki. Chwyciłem dłońmi jej biodra i powoli zacząłem nimi przesuwać w górę - po brzuchu, żebrach, aż po piersi, ramiona i szyję. Pogładziłem ją po policzku i delikatnie pocałowałem.
 ***
 Leżeliśmy obok siebie. Morte spała, a ja obejmowałem ją i w ciszy patrzyłem na jej białe włosy swobodnie opadające na poduszkę. Pocałowałem śpiącą dziewczynę i powoli dźwignąłem się z łóżka. Ubrałem się i wyszedłem z pokoju. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę.
 - Yuki mogłabyś mi zorganizować parę bukietów róż? - Zapytałem w myślach smoczycę. Po chwili ciszy rozbrzmiał jej głos.
 - Jeśli sąsiadowi twej urodziwej damy nie będzie przeszkadzało darmowe strzyżenie ogródka to oczywiście. - Odparła kpiąco.
 Zastanawiałem się przez chwilę. -Może być.- Powiedziałem. Dobrze wiedziałem, że samica sobie żartowała i, że na pewno tego nie zrobi. Mogłem więc teraz tylko spokojnie czekać. Po jakiś dziesięciu minutach zjawiła się ze stosem róż. -Dzięki.- Rzuciłem tylko przez ramię odchodząc z kwiatami. Nie chcąc zrobić bałaganu w nie swoim domu oddalił się i przez następną godzinę obrywał platki, każdej roślinki z osobna i wrzucał je do wiadra. Kiedy było już pełne wróciłem do sypialni, gdzie zastałem Morte nadal śpiącą. Odetchnąłem z ulgą i po cichu zaczynałem obsypywać czerwonymi płatkami pościel i podłogę. Znalazłem także trochę miejsca na półkach, gdzie także je umieściłem. Następnie znowu opuściłem pomieszczenie i zacząłem sypać różami tak, by prowadziły do jadalni. Tam na stole elegancko było uszykowane śniadanie dla Morte. Obok niego  stał kieliszek i butelka czerwonego wina. Na koniec zapalił świeczki, gdy już skończył usadowił się na kanapie i czekał na przybycie  wampirzycy. Szybko, jednak zasnął wykończo [...]

Od Luny cd. Morte

"Nie róbcie z Luny w 100% kobiety zależnej od faceta błagam... "

Złapałam Morte za rękaw.
- Chcę wiedzieć. - Szepnęłam i popatrzyłam jej prosto w oczy.
- Nic o nim nie wiesz. To tyle. Ja się nie mieszam. -
Powiedziała i próbowała się wyszarpnąć z mojego ucisku.

- Już się wmieszałaś. Nie pozwolę CI tego tak zostawić.- Krzyknęłam jej w twarz.
- Oj już daj spokój nie możesz sobie odpuścić?- Rzuciła niby to troskliwie. Jednak jej głos był nadal pełen jadu...
- Mogę i właśnie tak zrobię niezależnie od tego co powiesz, jednak chcę wiedzieć! Chcę! - Krzyknęłam jej w twarz tak głośno, że musiałam ją opluć. Jednak teraz na to nie zwarzałam
  złapałam jej nadgarstek mocniej po czym wyjęłam swój
 srebrny sztylet i przyłożyłam jej go tak, że wystarczyłoby
 jedno pchnięcie aby zabić. Wiedziałam dobrze, że to
słaby punkt wampirki, bo w jej oczach jakby przez
moment pojawił się strach.
- Informacje za życie. Później nie wejdziemy już sobie
 w drogę.- Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Byłam wściekła. Dobrze wiedziałam, że jej nie zabiję jednakże....
< Morte?>

Morte cd. Luna


 -Damon?Damon Auguste?-spytałam
 Luna przytaknęła.
 -Ten Damon?-pokazałam dziewczynie zdjęcie wyciągnięte z portfela.

 -Takk.-potwierdziła dziewczyna pełna podejrzeń.
 Oddała mi zdjęcie.
 -Kim on jest dla ciebie?
 Mocowałam się ze zdjęciem ,próbując włożyć je z powrotem do portfela.
 -Jest dla mnie jak brat.Znamy się bardzo dobrze.
 Dziewczyna zmarszczyła brwi.
 -Chyba kiedyś o tobie wspominał...-powiedziała niepewnie
 Z portfela wypadły mi dwa zdjęcia.
 Luna podniosła je.

 -Co to?-spytała z gniewem

  Wyrwałam dziewczynie zdjęcia.
 -On jest ze mną.Kocham go!-powiedziała płacząc
 -Nie wiesz o nim wszystkiego.-po chwili namysłu dodałam-Właściwie ,nie wiesz o nim nic.
 Wyszłam z księgarni.
 Dziewczyna pobiegła za mną.
 -Czekaj!-powiedziała chwytając mnie za ramię
 <Luna?>

Od Iv'a cd. Amber

Gdy pokaz się skończył poszedłem szukać Amber,
 która musiała ukrywać się gdzieś w tłumie.
Po długich poszukiwaniach zdałem sobie sprawę z tego,
 że nie powinienem jej zostawiać wśród smoków różnej maści.
A jeśli są tu jakieś wampiry?
Nagle w żołądku poczułem ukucie strachu.
Bałem się o moją lubą.
Jeśli ktoś ją porwał?
Albo gdzieś wywiózł?
Gdy spojrzałem na Trish ona tylko wzruszyła ramionami.
Amber nie jest dzieckiem. Dobrze o tym wiesz... 
Nie trzymaj jej pod kloszem chłopie...- powiedziała Smoczyca.
O tam jest!- Pokazała mi miejsce pod
sceną a ja uśmiechnąłem się i pognałem.
Ku memu wielkiem ździwieniu zobaczyłem ją
 z jakimś chłopakiem.
- Cześć Ami co tam?- zapytałem
< Brak weny>

Od Mayi cd. James'a , Morte

Popatrzyłam szczęśliwa na James'a gdy nagle w mojej kieszeni zabuczał telefon. To był sms od Davida:
" Szykuj się, za jakieś 2-3h będę w mieście. Całuski ( XX) D."
Serce zabiło mi szybciej. Od czasu mojej ucieczki nie widziałam się z Davidem.
Kiedy to on musiał uciekać z rodziną a ja... Kryć się , kiedy to próbowano odebrać animagom swoją moc. Bardzo go kochałam. Był moim bratem, chłopakiem, miłością, zaufaniem i przyjacielem w jednym. Do czasu gdy musieliśmy się roździelić. Nie wiedziałam co się z nim działo, aż do czasu tego oto sms-a. Serce waliło mi jak szalone. Musiałam się przygotować. Przygotować miejsce, gdzie mógłby przysnąć. Szybko pożegnałam się z Jamesem i pobiegłam w stronę domu. Gdy do niego wpadłam stanęłam szczęśliwa przy pokoju gościnnym z którego wyszła Morte.
- Boże Mayia, czy ty musisz tak strasznie hałasować?!- Powiedziała lekko odsłaniając kły.
Uśmiechnęłam się.
- David przyjeżdża! Jedzie do mnie! - krzyknęłam pełna radości a Black spojrzała na mnie blado.
- A James?- Zapytała trzeźwo Mort.
Popatrzyłam na nią ździwiona.
- Ktooooo?- Dziewczyna wyraźnie się zdenerwowała.
- James idiotko! Nie podoba Ci się?- Lekko się wściekła.
Machnęłam ręką i poszłam.
Byłam wtedy tak pochłonięta przygotowaniami, że zapominałam o każdym. W tym momencie liczył się dla mnie tylko David i jego piękne brązowo-zielone oczy.
***
Gdy już wszystko było przygotowane. Balony, serpentyny, kolorowe papierki i Morte ubrana w czapeczkę urodzinową( Bardzo się szarpała Dzięki Bogu dobrze, że miałam sznur...)
Po krótkim czekaniu, ktoś zapukał do drzwi...
- To David! To on to napewno on! - krzyknęłam i pobiegłam. Gdy otworzyłam. Załamałam się psychicznie.
- Hej James.... - Zawołała "radośnie" Morte próbując wyrwać się z obięc mocno zaciśniętych węzłów.
- Hej...- powiedziałam lekko przygnębiona. - Co tu się dzieje ?- zapytał zdezorientowany chłopak.
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo właśnie pojawił się gość nr 1 na , którego czekałam.
- David!- rzuciłam się chłopakowi w ramiona.  Po czym straciliśmy równowgę i spadliśmy na ziemię.
Wyglądało to miej więcej tak:            
- No no! Świetny zwrot akcji!- zaśmiała się Mor. - Przynieście mi popcorn!- Zaśmiała się po raz kolejny.- Albo krew! Też nie odmówię!- Dodała po chwili.
< Które z was? Mor czy James? >

Od James'a cd. Mayi


 Spojrzałem na dziewczynę.
 -Cała mi się podobasz. Uwielbiam twój charakter, wygląd, wszystko! Te wszystkie rzeczy składają się
 na moją Mayię. Czynią cię jedyną i wyjątkową, tą którą pokochałem-zamilkłem  nieco speszony
 -...
.(Mayia? Sorry że krótkie, brak weny.)

2015/08/09

Od Iv'a cd. Morte

Dziewczyna pokazała kły i się na mnie rzuciła.
Prędko zrobiłem unik.
- Ho, ho. Wiem, że jestem przystojny, ale nie tak prędko!- zaśmiałem się kpiąco.
Dziewczyna ponownie natarła a ja zrobiłem zgrabny unik.
Po paru takich minutach zapytałem:
- Skończymy już? Zaczyna mi się nudzić. - Wyciągnąłem srebrny
 sztylet i niby to od niechcenia zacząłem się nim bawić. - Jestem
Iv właściwie to Ivan , ale proszę nie mów tak do mnie. - Powiedziałem
 starając się na spokojny ton.
- Już nikt nie będzie tak do ciebie mówił gdy z tobą
skończę!- krzyknęła i natarła . Niestety potknęła się o wystający
 korzeń i wpadła prosto na mnie.
- Niestety muszę Cię zasmucić. Jestem już zajęty. - Przypomniała mi się
Amber, jej śmiech, jej oczy, jej uszy, ogon. Wszystko...
Dziewczyna się zarumieniła.
- TO jak powiesz mi wreszcie jak masz na imię?- zaciekawiłem się.
- J... Jaaaa - Jąkała się. - Morte. Morte Black Morte. - Pomogłem jej wstać.
- TO może powiesz mi Morte z kim rozmawiałaś?
< Morte?>

Od Alex cd. Morte


 Gdy już się opanowałam z rzadkiego ataku paniki, odpowiedziałam, odkrywając jedno ucho:
 - Z tego powodu. Jestem elfem... I nie, nie przeszkadza mi, że jesteś wampirem, nie rozumiem dlaczego miałoby mi przeszkadzać... Wybacz, nie przedstawiłam się. Jestem Alex... - Poczułam pieczenie i ból w ramieniu. Podniosłam rękaw i spojrzałam na źródło bólu. Ramię było przecięte na brzegu. Syknęłam- Szlag... Chyba ostrze było zatrute...
 Spojrzałam na dziewczynę, przed oczami pojawiły się czarne plamy, zasłaniające cały widok. Poczułam tylko, że zjechałam na podłogę...
< Morte?>

Nie oszukasz przeznaczenia cz 2. (Damon)

Lekkie kroki odbiły się echem po wielkim korytarzu.
 Portrety uśmiechały się szyderczo  i wpatrywały się przenikliwie,jakby kontrolowały każdy ruch kobiety przemierzającej korytarz.Była odziana w czarny płaszcz ,który łopotał niczym skrzydła nietoperza.Na końcu korytarza znajdowały się ogromne mahoniowe wrota.
 Stojący przed nimi strażnicy ,otworzyli drzwi ,gdy tylko ją ujrzeli.Skłonili się .
 Przeszła przez drzwi .Zamknęły się za nią z głośnym hukiem.
 Znalazła się w ciemnym pomieszczeniu.Jedynym światłem był nikły blask kominka ,zasłonięty przez ogromny fotel ,obity czerwonym aksamitem.
 Podeszła do niego .Jej kroki tłumił gruby ,perski dywan ,którym była wyścielona cała komnata.
 -Pani.-powiedziała uklęknąwszy
 Nie doczekała się jednak odpowiedzi.Wstała i powoli podeszła jeszcze bliżej.
 Zajrzała ,ale  to co tam ujrzała zmroziło jej krew w żyłach.
 Na fotelu ujrzała siedzącą kukłę ,ludzkich rozmiarów.Była ubrana w czarny garnitur i miała skrzydła.
 -Witaj Felicio.-powiedziała władczym tonem Eleonora
 Podeszła do fotela i pogładziła po głowie kukłę.
 Felicia skrzywiła się.
 -Czy wypełniłaś misję?
 -Wysłałam mały oddział ,aby ją odnaleźć.
 Eleonora uśmiechnęła się.
 Usiadła na fotelu i położyła sobie kukłę na kolanach.
 -Suka zapłaci za to ,że zabrała mi mojego Damona.
 -Tak pani.-skłoniła się
 -Musi mi na razie wystarczyć taki. -pocałowała kukłę
 -Kocham cię.-powiedziała kukła
 -Jesteś mój.-powiedziała Eleonora do kukły
 -Na wieki.-odpowiedział kukła
 -Nic nas nie rozłączy.
 Kukła przytaknęła
 -Jesteś mą jedyną miłością.-powiedział kukła
 -Gdy cię wreszcie odnajdę ,będziemy ze sobą na wiki.-powiedziała do kukły czule
 -Na wieki powtórzyła kukła.
 Jej wzrok powędrował na Felicię
 Wzdrygnęła się.

Od Luny cd. Morte

Szłam właśnie przez ulicę gdy naglę zobaczyłam Księgarenkę. Była dość mała, ale coś w niej mnie przyciągało. Nacisnęłam klamkę i weszłam. 
W środku było wiele książek , które aż prosiły abym zapoznała się z ich tajemnicami.. 
Podeszzłam do wielkiego regału i wzięłam pierwszą książkę z brzegu. 
- Pomóc Pani w czymś?- usłyszałam donośny męski głos. 
Odwróciłam się po czym zarumieniłam. Grzecznie odmówiłam, mówiąc, że poradzę sobie sama i poszłam głębiej do księgarni. 
Nagle potknęłam się o coś a raczej o kogoś. Postać okazała się młodą dziewczyną siedzącą na ziemi. Czytała książkę. 
- Oj przepraszam. - Powiedziałam lekko zlękniona. 
Dziewczyna podniosła wzrok z nad lektury lekko zdezorientowana. 
- Nic się nie stało. To- Pokazała książkę- Wciągnęło mnie tak, że nawet niezauważłam jak Pani przechodziła...- Powiedziała. 
Zaśmiałam się. 
- Proszę nie mów mi Pani jestem Luna.- Podałam jej rękę. 
- Morte. Black Morte. - Powiedziała odkładając książkę na bok. 
Zerknęłam na nią zaciekawiona. 
- Co czytasz?- zapytałam. 
- Odchłań mroku. - Odparła. - Dobra książka. - Moje oczy rozbłysły. Widziałam ją kiedyś na półce u Damona. 
- Widziałam kiedyś, ale nie pozwolono mi jej przeczytać...- Powiedziałam smutna. Gdy Damon zobaczył co chciałam przeczytać powiedział, że NIGDY ,ale to NIGDY nie wolno mi tej książki nawet dotykać. 
- Czy mogłabym to przeczytać?- zapytałam wyciągając rękę. 
< Morte?>

Od Morte


 Szłam ulicą .Nie patrzyłam nawet gdzie dokładnie idę.
 Byłam zrozpaczona zachowaniem Shu.Nie odezwał się do mnie od tamtego wieczoru.
 Minęło już dwa tygodnie.Podniosłam głowę.Zauważyłam szyld księgarni.
 Bez wahania weszłam do niej.Ekspedient spojrzał na mnie.
 -Podać coś?-spytał znudzonym tonem
 -Nie.Sama coś znajdę.
 Zaczęłam z zapałem buszować między regałami.
 Nagle moją uwagę przykuła pewna książka.Leżała na najwyższej półce,
 Spróbowałam ją dosięgnąć  ,ale co ja mogę przy moich 170 cm wzrostu?
 Spojrzałam w kierunku kasy ,ale ekspedient gdzieś znikł.
 -Proszę.-usłyszałam
 Ujrzałam wyciągnięta rękę ,a na niej książkę ,której nie mogłam dosięgnąć.
 -Dziękuję.-powiedziałam
 <Ktoś?>

Od Morte cd. Iv'a



> Opowiadanie:
>

 Gdy pragnienie nie pozwalało mi już normalnie funkcjonować ,postanowiłam nareszcie zapolować.Ale najpierw musiałam odwiedzić pewne miejsce.

 Gdy przechodziłam przez bramę usłyszałam płacz.Spojrzałam w tamtą stronę.
 Ujrzałam siedzącą na ziemi zapłakaną ,małą dziewczynkę.
Podeszłam do niej.Poniosła głowę i spojrzała mi w twarz.Ale gdy jej wzrok zatrzymała się na moich oczach ,krzyknęła i zakryła twarz.Uklęknęłam przy niej.
 -Co się stało?-spytałam
 Podniosła wzrok ,ale nie spojrzała mi w oczy.
 -Moi rodzice nie żyją.
 Pogłaskałam ją po policzku.
 -Śmierć jest czymś naturalnym.Jest nieodłączną częścią naszego życia.
 Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
 -Alee...ja nie mam już nikogo.
 -Cóż ja mogę?-spytałam teatralnym głosem i odeszłam
 -Czekaj!-krzyknęła dziewczynka i pobiegła za mną.
 Nie zwróciłam uwagi na nią i szłam jak gdyby nigdy nic.
 Uczepiła się mojego ramienia.
 -Proszee pomóż mi.-upadła na kolana łkając
 Zmarszczyłam brwi.
 -Masz.-podałam jej banknot 100$ i poszłam w swoją stronę.-Nie mogę ci inaczej pomóc.-rzuciłam na odchodne
 Weszłam w dziewiątą aleję i po niedługim czasie byłam nareszcie na miejscu.
 Usiadłam na ławeczce naprzeciw grobu.
 -Ile to już lat ?-spytałam
 Położyłam na grobie czerwoną róże .
 Czarny marmurowy anioł spoglądał na mnie smutnym wzrokiem.
 Nagle usłyszałam kroki.
 Odwróciłam się.
 Dwa groby dalej ujrzałam jakiegoś mężczyznę.
 Podszedł do mnie .
 -Rozmawiałaś z trupem?-odezwał się kpiąco
 -Nic ci do tego .-powiedziałam pełnym lodu tonem
 -Wiesz ,w szpitalu psychiatrycznym są jeszcze wolne miejsca.
 Warknęłam odsłaniając kły.
 <Iv?>

Od Morte cd. Mayi


Patrzyłam jak kociaki ,bawią się kłębkiem wełny.
 Nagle usłyszałam krzyk.Dochodził z pokoju na piętrze.Bez wahania ruszyłam w tamtą stronę.
 Przeskakiwałam po trzy stopnie ,aby zaoszczędzić czas.Z rozmachem otworzyłam drzwi.
 -Co to jest?-spytała Mayia przerażonym głosem

 -Ale co?-spytałam
 -Krzesło.-wskazała cofając się
 Nareszcie zrozumiałam o co jej chodzi.
 Podeszłam do krzesła i odwróciłam je.
 -To tylko lalki.-powiedziałam podnosząc jedną z nich
 Mayia patrzyła na mnie przerażona.
 -Są straszne.-powiedziała stojąc  już na korytarzu.
 -To moje pamiątki z dzieciństwa.-powiedziałam gładząc czule po włosach jedną z lalek.
 Mayia podeszła bliżej o jeden krok.
 -Ona mrugnęła!-krzyknęła Mayia
Obejrzałam dokładnie lalkę.
 -Wydawało ci się.
 Odłożyłam Annabell na miejsce i wspólnie z Mayią wyszłyśmy z pokoju.
 Mayia złapała mnie za ramię.
 -Co?-spytałam
 -Cii...
 Mayia przez chwilę nasłuchiwała
 -Tak jakby...kroki.
 -Ale jesteśmy tu tylko my.-powiedziałam.-Chodźmy już lepiej na dół.
 -Ale ja naprawdę je słyszałam!-powiedziała łapiąc mnie za ramię.
 <Mayia?Coś mnie naszło na horrory....>

Od Morte cd. Alex

 Pewnego dnia zdecydowałam coś zmienić w swoim wyglądzie.
 Przefarbowałam włosy na czarno i nałożyłam niebieskie soczewki.


 Kiedy kończyłam makijaż usłyszałam dzwonek do drzwi.
 I kolejny , i kolejny.
 W końcu postanowiłam otworzyć natrętowi.
 W drzwiach stała rudowłosa dziewczyna.Była wyższa ode mnie o głowę.
 -O co chodzi?-spytałam
 -Proszę musisz mi pomóc.-wyjąkała dziewczyna
 -Nie jestem altruistką wiesz?-powiedziałam moim zwykłym znudzonym tonem
 W oczach elfki dojrzałam strach.
 -Proszę.Ścigają mnie.Zarz tu będą.
Po chwili wahania wpuściłam ją.
Gdy przekręcałam zamek ,spytałam:
 -Nie przeszkadza ci ,że jestem wampirem?
 Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym niedowierzania.
 -Naprawdę?-wykrztusiła po chwili
 Przytaknęłam
 -Dlaczego cię ścigają?-spytałam mojego gościa
 <Alex?>

2015/08/08

Od Luny cd. Damona

Popatrzyłam przez okno. Było już bardzo późno.
Nie mogłam zasnąć.
Usiadłam w kuchni przy barku. Włączyłam radio. Leciała właśnie moja ulubiona piosenka Amy Winehouse. Zaczęłam cicho nucić: <KLIK! >
Jej głos był lekko chrapliwy i taki... Piękny...
Popatrzyłam zdołowana na szafkę z alkoholem.
Powłócząc nogami skierowałam się w jej stronę.
Nagle usłyszałam pytający głos:
- Luna co ty robisz?! - Zapytała mnie dziewczyna podesłana przez Damona czy kogo tam.
- Idę się upić.- mruknęłam sarkastycznie. Co za odpowiedź! Oczywistę, że nie pójdę pić! Dobrze mnie znają! Nie jestem takim typem... ( chyba. Oby tak było.)
Dziewczyna zaraz się zerwała z kanapy na której siedziała już od dłuższego czasu. Chyba uwierzyła w to co mówię.
- CO?! Zwariowałaś chyba? Czemu?- zapytała nerwowo.
- To podłe... - powiedziałam coś do siebie.
- Brałaś... Luna co piłaś!?- krzyknęła próbując mnie ocucić.
Złapałam ją za nadgarstek na znak aby przestała.
- Nie będę piła! Nic nie brałam! Nie chce się stoczyć.- Tym razem powiedziałam jej to głośno i trzeźwo w twarz po czym poszłam do swojego pokoju i niczym mały dzieciak zamknęłam z hukiem drzwi.
***
Leżałam na łóżku patrząc na sufit gdy nagle coś uderzyło.
Sufit się zarwał.
Zdążyłam coś krzyknąć a potem nie było nic...
Straciłam przytomność.
< Damon?>

Damon cd. Luna


 Usłyszałem dzwonek ,leniwym krokiem ruszyłem w kierunku drzwi.Spojrzałem przez Judasza ,ale nikogo nie dostrzegłem przed moimi drzwiami.Pewnie jacyś gówniarze nie mają co robić.Ale mimo wszystko zdecydowałem się na wyjście.Po otwarciu dziesięciu zamków dopiąłem celu.Zimny wiatr owionął mą twarz rozwiewając kasztanowe loki.
 Przymknąłem oczy.Jednak otworzyłem je gwałtownie słysząc szelest.Rozejrzałem się ,ale niczego nie ujrzałem.Już miałem wejść spowrotem do domu gdy moją uwagę przykuło coś leżącego na wycieraczce.Był to zapieczętowany list.Schyliłem się ,aby go podnieść.
 Herb na pieczęci przedstawiał lwa.Obejrzałem dokładnie list ,ale nigdzie nie było podpisu nadawcy.Z mieszanymi uczuciami rozłamałem pieczęć.List zawierał tylko jedno zdanie:
 "Idę po ciebie."Zmarszczyłem brwi.Obejrzałem list kilkakrotnie ,ale nie znalazłem niczego więcej.Wyciągnąłem komórkę i wybrałem numer Greena .Włączyła się sekretarka.Tak samo było przy Chaucleu i Marii. Z wahaniem wybrałem numer Luny.Skutek był ten sam.
 Przede mną przystanęła grupka jakichś gówniarzy.Wpatrywała mi się ze zdumieniem.
 -Czego chcecie do chol***?
 Milczeli.
 -Ma pan straszną maskę...-powiedziała jakaś gówniara trzymająca misia.
 Trzasnąłem drzwiami.
 Przejrzałem się w lustrze.Tak...twarz demona...
 Zabrałem trochę broni ze zbrojowni i ruszyłem naprzeciw memu przeznaczeniu.
 Ciąg dalszy nastąpi...

2015/08/07

Od Mayi cd. James'a

Nie umiałam się wysłowić.
Chyba się zakochałam. - Pomyślałam radośnie.
" Ale on słodki!"- mówiło coś we mnie.
" Och  zamknij się!" - mówiła moja druga połowa.
Stałam między młotem a kowadłem nie wiedziałam co robić.
Tak, Nie , Tak, Nie , Tak, Nie DOŚĆ! - krzyknęłam tym razem na głos.
James spojrzał na mnie pytająco.
- To było do mnie?- zaciekawił się.
Natychmiast się zarumieniłam.
- Eee nie to nie było do ciebie. Coś mi się przesłyszało dlatego tak krzyknęłam...- Powiedziałam kompletnie załamana.
- A co do twojego pytania to.... - ręce mi się trzęsły. - Bardzo Cię lubię i chyba także mi się spodobałeś tylko... - Och to głupie słowo Nie powinno go być w słowniku tylko co? Tylko nie tak szybko, tylko nie chce się jeszcze swatać?!
- Tylko.... Tylko....- Próbowałam coś wymyślić. I nagle mnie olśniło. - Tylko nie wiem co ty we mnie widzisz... - wskazałam na siebie. - Podoba Ci się osoba, która jest nie do końca sprawna? Podoba CI się niemowa?! - w moich oczach pojawiły się łzy. TO wszystko prawda. Byłam inna. Mówiłam bo miałam taką moc. Mogłam czytać w cudzych myślach. A co będzie potem?  Czy ta moc może się cofnąć? Czy mogę być kompletnie NIEMA!?  Łzy spływały mi po całej twarzy.
< James? Nwm co napisać i tyle Pocieszaj Mayię a zapunktujesz ( może ) >

Od James'a cd. Mayi

Zmieniłem się lekko. Powiedzieć czy nie powiedzieć.Mayia spojrzała na mnie pytająco.
 -Może to zabrzmi głupio. Wiem że poznaliśmy się niedawno. Ale bardzo mi na tobie zależy. Kiedy tylko cię nie ma od razu za tobą tęsknię-zamilkłem zawyżony własnymi słowami
 -...
 (Mayia?)

Od Mayi cd. James'a

Uśmiechnęłam się do niego i w końcu zdecydowałam się powiedzieć.
Jednak pomimo wszystko mój język strasznie sie plątał.
- Eeee.... yyy. Czemu chciałeś się ze mną spotkać?- zapytałam w końcu starając się aby ton mojego głosu był odpowiedni.
Chłopak uśmiechnął sie do mnie tajemniczo co sprawiło, że zapłonęłam ogniem. Czekałam na odpowiedz
(James? Sry na fonie pisze)

2015/08/06

Od James'a cd. Mayi


 Kiedy zobaczyłem Mayię omal nie zemdlałem z wrażenia. Wyglądała przepięknie.
 -Wow.Wyglądasz ślicznie-powiedziałem siląc się na spokojny ton
 -Dzięki.- Mayia zaczerwieniła się lekko.Zdjąłem kamizelkę i położyłem ją obok siebie. Mayia popatrzyła na nią ze zdziwieniem
 -Siadaj.- powiedziałem- a to-wskazałem na kamizelkę-żebyś nie zabrudziła sukienki
 - Ale... Nie boisz że ci się wybrudzi?
 -Nie martw się- odpowiedziałem spokojnie. Po chwili dziewczyna usiadła.
 -James?
 -Mayia?- powiedzieliśmy to w tym samym momencie
 - Ty zacznij- powiedziałem po chwili
 -...
(Mayia?)

Od Mayi cd. James'a

Gdy dostałam sms-a od James'a aż podskoczyłam ze ździwienia.
CHCE SIĘ SPOTKAĆ!- Aż zaczęłam tańczyć po domu.
- Chwila... Chce się spotkać! James chce się spotkać! W co ja się ubiorę!?- zdenerwowana podbiegłam do szafy i zaczęłam z niej wywalać ubrania.
Do pokoju weszła zaspana Morte.
- Mayia musisz tak hałasować? Jest późno w nocy.- Powiedziała zaspana.
Wzruszyłam tylko ramionami.
- Potrzebuję czegoś ładnego! Natychmiast!- "krzyknęłam" zdenerwowana.
- A ta sukienka?- Zapytała lekko zaciekawiona Mor.
Zdziwiona spojrzałam na moją przyjaciółkę.
- No ta z czerwonym paskiem...- Powiedziała.
Moją twarz rozjaśnił niespodziewany uśmiech.
Całkiem zapomniałam o mojej nowej lekko różowej sukience.
***
- I jak?- Zapytałam obracając się lekko. Dobrze, że Mort przyszła co ja bym bez niej zrobiła?!
- Ślicznie ! A teraz pozwól, że pójdę odpocząć.- powiedziała i poszła do pokoju gościnnego.
Założyłam jeszcze ładny  wianek i idę na molo.

















Gdy dotarłam James już tam był. Uśmiechnął się na mój widok.
< James?>

Od James'a cd. Mayi

 Po otrzymaniu wiadomości od Mayi strasznie się ucieszyłem. Czuła to co ja. Przynajmniej tak myślałem. Długo się zastanawiałem. Pomyślałem: dobra niech będzie. Raz kozie śmierć. Uzna mnie pewnie za jakiegoś namolnego dzieciaka ale już wiedziałem co zrobię. Napisałem jej:
 Co ty na to żebyśmy się spotkali? Nie odpisuj tylko przyjdź albo nie. Pewnie masz mnie teraz za jakiegoś namolnego knypka, ale mam nadzieję że tak nie jest.
 (Mayia?)

Od Mayi cd. James'a

Siedziałam długo skulona pod drzwiami.
W końcu zdecydowałam się odpisać i napisałam:
" Mi tez było bardzo miło. Mam nadzieję, że się spotkamy jeszcze kiedyś"- NIE! Nie pisz mu o spotkaniu. Co on sobie pomyśli? Pewnie, że jesteś namolna i nie dojrzała!
Skasowałam to ostatnie i zamiast tego napisałam:
" Cudowny dzień! Dawno się tak nie bawiłam!" Uśmiechnięta wcisnęłam przycisk wyślij.
I nagle znowu pojawiły się obawy. Nigdy mi nie zależało.
Zdjęłam z siebie ponczo i rzuciłam się na swoje łóżko.
W mojej głowie kłębiło się od myśli.
Tych pozytywnych jak i negatywnych.
Co będzie jak/???
< James?>

Od James'a cd. Mayi

 Po pocałunku mój umysł podzielił się na dwie strony. Jedna ta większa mówiła to było miłe nawet bardzo. Druga James! ty alfa największej okolicznej watahy całujesz dziewczynę którą znasz jeden dzień. Postanowiłem pójść na spacer na molo. Usiadłem na brzegu i spuściłem nogi do wody. Postanowiłem wysłać jej wiadomość:
  To był miły dzień XX  J.
 Siedziałem tak  bardzo długo tkwiąc w bezruchu. Niczego nie potrzebowałem nie byłem zmęczony. Zatopiłem się w własnych myślach: Ciekawe co ona o mnie myśli. Spotkamy się kiedyś jeszcze? I wiele wiele innych. Wszystkie były o niej.Siedziałem tak bardzo długo
(Mayia?Co tam porabiasz?)

Od Mayi cd. James'a

Otworzyłam zdezorientowana oczy.
Jak to możliwe, że mnie pocałował?
- A nie mówiłam podobasz mu się!- powiedział do mnie mój wewnętrzny głos.
- Och zamknij się!- Skarciłam go.
Pocałunek był delikatny nawet miły.
Po chwili odchyliłam się lekko zaczerwieniona.
- Eeee.,.. Yyyyy- udało mi się z siebie wydobyć.
Zakochać się w kimś kogo się zna od 1 dnia?! Dziewczyno co ty sobie myślisz? Wyjdziesz na łatwą...
Chcąc pokazać swoją wartość. ( co było mega głupotą.) Odwróciłam się nie mówiąć nic i zniknęłam za drzwiami mojego domku. Dopiero w nim opadłam na ziemię cała się czerwieniąc. Chichotałam lekko.
Gdy lekko się uspokoiłam coś zawibrowało mi w kieszeni. Wyjęłam telefon i drżącą reką otworzyłam. Ku mej WIELKIEJ radości był to sms od Jamesa














< James?>












Od James'a cd. Mayi


 Zaczerwieniłem się lekko. Mayia skierowała się do wyjścia. Pobiegłem za nią:
-Mogę cię odprowadzić?
 -Tak, czemu nie
 - Mam nadzieję że się nie obraziłaś?
 -Nie no co ty. To było nawet śmieszne-odpowiedziała. Podczas drogi rozmawialiśmy o jakichś głupotach. Najwyżej cię odepchnie mawiał mój kolega. Zatrzymaliśmy się pod jej domem. No dobra zrobię to, pomyślałem
 -No to cześć- powiedziała Mayia po chwili. Po chwili zbliżyłem się do niej i lekko ją pocałowałem.
 (Mayia? Odepchnie czy nie odepchnie?)

Od Mayi cd. James'a

Uśmiechnęłam się szeroko.
- Pierwszy raz widzę osobę, która mówi ze zwierzętami.  Przez całe moje życie spotkałam tylko jedną taką osobę. I  już nie żyje.
Chłopak widocznie się zaciekawił.
- Ooo kim ona była?
Posmutniałam lekko.
- Mój ojciec...- szpenęłam cichutko.  James popatrzył na mnie smutno.  Nie chciałam się przy nim rozklejać. Przy nikim nie chciałam tego robić. Tymbardziej, że chłopak jest dla mnie taki miły. Muszę go odstraszać wspominkami o mojej rodzinie? Płaczem i tym wszystkim? Ehh ja chyba całkowicie zwariowałam.
-A może, a może. Nie Mayia! CO ty myślisz! Znasz go od 1 dnia!- skarciłam samą siebie za swoje myśli.
Gdy wyjrzałam za okno zobaczyłam, że deszcz już nie pada a za oknem robi się ciemno.
Jak to możliwe, że dzień minął mi tak szybko?!
- James. Muszę już iść...- Powiedziałam.
- Już?- Chłopak się ździwił. Możliwe, że zobaczyłam w jego oczach smutek.
- Niestety. Dziękuję Ci za miły dzień. - Pocałowałam go w policzek.
< James?>

> Nie oszukasz przeznaczenia... cz. 1 > (Damon>

 Szarym gościńcem ,sunęła bezgłośnie postać w pelerynie.Kaptur zasłaniał jej twarz.
 Stąpała bezgłośnie ,a kroki jej były żwawe i dostojne zarazem.Była niewidoczna pośród mroków nocy zmąconych jedynie nikłym światłem księżyca ,sączącego się przez chmury.
 Jej włosy wyślizgnęły się spod kaptura , lecz mimo pośpiechu nieznajomy schował je starannie.Postać odwróciła się gwałtownie ,gdy ciszę zmącił odgłos ciężkich kroków w oddali.
 Ale odgłos przybliżał się.Nie były to kroki jednej osoby.Psy wyczuwszy swą ofiarę zawyły ,w ich głosie można było usłyszeć pragnienie świeżej krwi.Nieznajomy wiedział ,że to może oznaczać dla niego jedynie śmierć.Donośne krzyki ,nie były dobrą wróżbą .Również strzały zaciemniały nadzieję sukcesu.Postać przystanęła jednak.Odwróciła się w kierunku pościgu.
 Kaptur zsunął się z  głowy .Burza białych włosów niczym nie spętanych , była piękna niczym aksamitny szal .Twarz przecięta blizną ,była piękna lecz nieodwracalnie oszpecona.
 Oczy ,zwierciadło gniewy ,zdawały się miotać błyskawice.
 Kobieta z szyderczym uśmiechem wymówiła słowa zaklęcia:
 -Valar morghulis.-Twarz ponownie zniknęła pod osłoną kaptura.
 Kobieta stanęła przed swoimi niedoszłymi prześladowcami .Mordercza klątwa zebrała krwawe żniwa.Lecz jeden przeżył.Ukląkłszy na kolanach począł błagać o litość.
 Role się zmieniły.Ścigający jest w łaskach swej ofiary.Uśmiechnęła się i głosem pełnych losu spytała:
  -Prințul Negru.Unde?-Przerażenie zniknęło z twarzy mężczyzny.
 Począł żywo przytakiwać swemu prześladowcy.
 -Znam.Znam.-powiedział tonem wybawionego.
 -Unde?!-powtórzyła kobieta walcząc z gniewem
 Zdradziwszy sekret mężczyzna usiadł na ziemi .Rad był iż uniknął sądu.Nadzieja ukazała się płona.Jeden szybki ruch ,wystarczył aby go jej pozbawić.Sztylet rozdarł jego gardło zraszając  wszystko deszczem krwi.Kobieta kopnęła ze wstrętem zwłoki ,które potoczyły  się bezwładnie po ziemi.Stado kruków kołowało na niebie .Niemi świadkowie zbrodni.
 Oczy konającego zdradzały niedowierzanie we własną głupotę.
 Ciąg dalszy nastąpi...

Od James'a cd. Mayi



 Było mi strasznie żal Mayi. Ale po chwili wpadłem na genialny pomysł.
 -Zaraz wrócę powiedziałem.-powiedziałem i poszedłem do łazienki. Gdy za chwilę stamtąd wychodziłem po moim policzku spływała świeża krew szedłem powoli a po kilku krokach tuż przy kanapie upadłem ciężko. Mayia krzyknęła i podbiegła do mnie. Wtedy krew zaczęła powoli  wypływać mi z ust.Kiedy pochyliła się żeby sprawdzić co się stało podciąłem ją tak że upadła na kanapę. Błyskawicznie wstałem
 -No tak bardzo głębokie zranienie mogę się wykrwawić-uśmiechnąłem się figlarnie ścierając sztuczną krew z policzka
 -To nie było śmieszne-powiedziała Mayia i odwróciła głowę, ale zdążyłem zobaczyć uśmiech
 -Zupełnie?-zapytałem z miną zbitego psiaka
 - No może trochę
 -A wracając do tematu to też jestem animagiem i potrafię zamieniać się w wilka- o watasze celowo nie wspomniałem-Umiem też rozmawiać ze zwierzętami.
 -...
 (Mayia?Nie gniewaj się za żarcik :))

Od Mayi cd. James'a

Ździeliłam go po twarzy. 
Chłopak jęknął. 
- Za co to?- Uśmiechnęłam się do niego łobuzersko. 
- Sam powiedziałeś, że jeżeli nie chce abyś mnie pytał to mam cię ździelić po twarzy!- zaśmiałam się. 
- Dobra a tak na serio to Ci powiem...- trochę posmutniałam. 
James skinął głową całyczas pocierając policzek. 
Był piękny jesienny poranek. Siedziałam właśnie czytając książkę. Nagle zza drzwi dobiegł mnie głośny wrzask mojej matk sprawdziłam co się stało. Okazało się, że ludzie wtargnęli do naszego domu i zabili
 mi matkę i ojca a mi ucięli język abym nigdy więcej nie powiedziała nikomu co tak naprawdę się
 wydarzyło. 
Pewnej pochmurnej nocy udało mi się odlecieć daleko od domu i wszystkiego co miałam. 
Gdy byłam mała ojciec opowiadał mi o takich jak ja. Osobliwych... Postanowiłam ich więc poszukać.
 Aż kiedyś dotarłam. 
Jako animag potrafię przemienić się w czarnego kruka. 
W swojej ludzkiej postaci mogę komunikować się z takimi jak ja w myślach. Co sprawia, że w pewnym sensie mam szanse kontaktowania się z innymi.
No i tak żyję jakoś. Nie wiem co Ci jeszcze powiedzieć. Dużo przeżyłam. 
Pamiętam dobrze gdy nie miałam co jeść. Poznałam wtedy świat bezdomnego. Widziałam umierające dzieci, dorosłych, zwierzęta. Sama zjadałam to co wyprosiłam od obcych... - W oczach miałam łzy. 
< James?>

Od James'a cd. Mayi


 Wziąłem od niej płaszcz i powiesiłem go na wieszaku w salonie.
 -Siadaj- powiedziałem wskazując na kanapę- Coś do picia?
 -Poproszę wodę- odpowiedziała. Po kilku chwilach wróciłem z wodą. Mimowolnie spojrzałem za okno. Szalała burza.  Po chwili usiadłem obok Mayi i postawiłem przed nią wodę. -Mogę cię o coś zapytać-spytałem pochwili
 -Pewnie
 -Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. Możesz mi powiedzieć o sobie trochę więcej? A jeżeli denerwują cię moje pytania  możesz mnie zdzielić po twarzy- uśmechnąłem się figlarnie
 -...
 (Mayia)

Od Mayi cd. James'a

Popatrzyłam na chłopaka niepewnie.
- Zgoda.- powiedziałam po chwili namyślenia. Nałożyłam na głowę kaptur mojego ponczo
Poszliśmy w stronę starego molo,
Przy okazji zobaczyłam jeszcze tą sama rudą dziewczynę co wcześniej.
Grała z chłopakiem na automatach.
potem szliśmy jeszcze jakieś pięć minut i byliśmy już na miejscu.
James uśmiechnął się do mnie po czym otworzył drzwi mówiąc:
- Proszę bardzo Madame.- "zaśmiałam się cicho pod nosem.
Weszliśmy do niedużego domu.
Był bardzo przytulny,
Usiadłam obok małego kominka i zdjęłam mój kaptur. Ogień delikatnie oświetlał moją twarz.
< James?>

Od James'a cd. Mayi



 -Jeszcze nie wszystko stracone. Odnajdziesz siostrę. Ja po śmierci moich rodziców też cierpiałam.  I cierpię nadal.-  dodała bardzo cicho.
 -Muszę ją znaleźć.Nie musisz mówić więcej jeśli nie chcesz.- podeszła do nas kelnerka z herbatą. Po woli zaczęliśmy sączyć gorący napój.
 -Skończyłaś już- zapytałem po jakichś 5 minutach.
-Tak. Dziękuję.
 - Nie ma za co- powiedziałem i położyłem pieniądze na stoliku. Wstaliśmy i poszliśmy w kierunku wyjścia
 -Dopiero teraz zauważyłam że pada deszcz.- powiedziała Mayia.Miała rację lało jak z cebra
 -Może pójdziemy do mnie? Mieszkam niedaleko-zapytałem
 -...
 (Mayia?)

Od Mayi cd. James'a

Poczułam nagłą chęć pocieszenia go, jednak w tym momencie nie wydawało mi się to najlepsze.
Może powinnam to przemilczeć? To było chyba najlepsze rozwiązanie.
Pamiętam gdy ja straciłam rodziców. Wszyscy mówili mi. Czas Leczy rany. Jednak moim zdaniem nie jest to prawdą. Z czasem rany zewnętrzne się zrastają jednak te w naszej psychice pozostają rozdarte.
Pamiętam , że ludzie mi współczuli, co z tego? Nigdy nie poczują się tak jak ja.
Nigdy nie będzie tak samo. Co z tego, że o tym zapomnimy? Przeszłość nadal będzie szła za nami jak zły cień.
- Jeszcze nie wszystko stracone. Odnajdziesz siosttę. Ja po śmierci moich rodziców też cierpiałam.  I cierpie nadal.- Tamto drugie dodałam bardzo cicho. Wątpie aby to usłyszał.
< James?>

Od James'a cd. Mayi



 -Masz rację mało o mnie wiesz. Ale to samo jest w drugą stronę.-powiedziałem po chwili- Czy jeśli ja coś o sobie opowiem to ty też?
 -Dobrze- odpowiedziała. Nie wiem dlaczego tak szybko jej zaufałem. Nie mówiłem tego nikomu od 3 lat.Było w niej coś niezwykłego i nie mówię tu tylko o wyglądzie.Po kilku chwilach postanowiłem jej o tym opowiedzieć.
-Proszę cię tylko o jedno. Nie mów tego nikomu. Proszę
 -Dobrze obiecuję.
 -Miałem normalnych rodziców i siostrę. Wszyscy byli animagami. Mieliśmy dom na obrzeżach miasta. Zdarzyło się to w dniu moich 15 urodzin. Pojechaliśmy z rodziną na piknik w lesie.Moja młodsza siostra miała wtedy 13 lat. Robiła właśnie wianki z polnych kwiatów. Nikt nie zwracał na nią uwagi, do czasu aż usłyszeliśmy jej krzyk. Odwróciliśmy się błyskawicznie i zobaczyliśmy ślady krwi prowadzące w głąb buszu. Rodzice kazali mi uciekać, nie chciałem ich zostawić ale w końcu uciekłem. Gdy wróciłem tam po kilku dniach znalazł tylko poszarpane ciała swoich rodziców. Przeczesałem cały las, ale nie znalazłem żadnych śladów siostry. -w moich oczach rozpalił się błysk żądzy mordu- ci którzy to zrobili zapłacą za to. Kiedyś ich znajdę i uwolnię moją siostrę.
 -..
 (Mayia?)

Od Mayi cd. James'a

- O tym co się właśnie dzieje.  Myślę także, że za mało o tobie wiem. 
Popatrzyłam przez okno małej kawiarenki. Lubiłam obserwować ludzi. 
Jedni się śpieszą a inni siedzą i rozmawiają. 
Moją uwagę przyciągnęła nie  wysoka dziewczyna, której włosy bardzo przypominały kolor rudy. Była ubrana w bardzo ładną czarną sukienkę, na ramiona zarzuciła skórzaną kurtkę. 
Ciągnęła za rękę chłopaka z ciemnymi okularami. 
Nagle dziewczyna przystanęła jakby na coś czekała po czym odwróciła się w naszą  stronę przez chwilę patrzyłyśmy na siebie. 
Uśmiechnęłam się do niej a dziewczyna pomachała mi entuzjastycznie po czym poszła dalej ciągnąc swojego przyjaciela/chłopaka czy kim on dla niej był w stronę starego molo. 
Uśmiechnęłam się pod nosem całkowicie zapominając o obecności James'a, który teraz popijał spokojnie herbatę. 
- Co tam obserwujesz?- zaciekawił się w końcu. 
Wzruszyłam tylko ramionami. 
< James?>

Od James'a cd. Mayi


 Zgodziła się! Bardzo się cieszyłem. Mam nadzieję że po mojej paplaninie nie bierze mnie za jakiegoś wariat. Po kilkunastu minutach doszliśmy do kawiarni. Otworzyłem drzwi i wpuściłem ją przed sobą. Usiedliśmy przy stoliku. Mayia zdjęła z głowy kaptur
 -Co byś chciała?-zapytałem- Oczywiście ja płacę.
 -Poproszę herbatę- odpowiedziała.Po chwili zbliżyła się kelnerka:
 -Co podać?
 -Poproszę dwie herbaty-powiedziałem.Po chwili kelnerka się oddaliła
 -O czym teraz myślisz- spytałem widząc minę Mayi-Już drugi raz o to pytam.- spojrzałem na nią z zaciekawieniem
 -...
 (Mayia?)

Od Mayi cd. James'a

Uśmiechnęłam się szeroko
Był bardzo miły.  W mojej  głowie było tysiąc myśli.
Oszalałam. Mayia ty oszalałaś!- Myślałam sobie.
Jak mogłam się tak zachowywać ? Jeszcze nigdy, przenigdy nie rumieniłam się przy ludziach.
Na dworzu już się przejaśniało.
Mogłam zdjąć już swój kaptur jednak tego nie zrobiłam. Zamiast go zdjąć naciągnęłam go jeszcze mocniej na swoją głowę.
- Jest Ci zimno?- zapytał.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie... Tylko.. Wolę się nie pokazywać ludzią... - "Powiedziałam" cicho.
- To może gdzieś pójdziemy?- zapytał mnie chłopak a ja poczułam jak twarz mi płonie pomimo tego, że na dworzu jest dość chłodno.
- Yyyy... Ta.. Tak czemu nie...- Starałam się zabrzmieć na luzie zamiast tego nie umiałam "powiedzieć" nic sensownego. Totalna klapa. Jeszcze sobie pomyśli, że ma do czynienia z jakąś wariatką- pomyślałam.
< James? Może rozwiniesz sytuację bo kończy się wena >

Od James'a cd Mayi


-Już powiedziałam, teraz ty- powiedziała uśmiechając się
 - To zabawne bo pomyślałem o tym samym.-tak krótko się znamy, a nawet myślimy o tym samym. James ogarnij się mówię sam do siebie w duchu.Ciekawe która godzina.Spojrzałem w gwiazdy chyba około czwartej-Ładne dzisiaj niebo-powiedziałem. Boże co ja gadam,dobra James weź się w garść myślę już po raz drugi.Zaraz zaczniesz się jej zwierzać z historii swojego życia. Znamy się niecałe pół godziny.
 -...
 (Mayia?)

Od Mayi cd James'a

- Powiem Ci...-"szepnęłam" cichutko.
Chłopak podniósł głowę a w jego oczach ujrzałam błysk zainteresowania.
- Myślałam o tym, że...-Zaczęłam bardzo powoli.
Starałam się wymyślić coś szybko. Nie mogłam mu powiedzieć, że myślałam o nim.
To byłoby niedorzeczne!  Nie można tak! Poznaję chłopaka. Znam go od niecałych 15 minut i już się przed nim zwierzam? Ojejku w co ja się wpakowałam?
W głowie miałam wielki mętlik. Byłam strasznie niepewna swoich myśli. W końcu wzięłam kilka głębszych oddechów i   "powiedziałam"
- Myślałam o tym, że to miło Cię poznać. Dawno z nikim nie rozmawiałam....- odwróciłam wzrok a moją twarz oblał rumieniec.
- Dziękuję... - powiedział. Poczułam się lepiej. Miło było z kimś porozmawiać. Nie miałam wielu znajomych a co dopiero przyjaciół.
- Teraz ty...- Zaśmiałam się uśmiechając się szeroooko.
- Ja?- Ździwił się.
- Tak... Ja powiedziałam. Teraz ty...- powiedziałam jeszcze szerzej się uśmiechając.
< James? >

Od James'a cd Mayi

 -Nie musisz mi mówić jeśli nie chcesz- powiedziałem szybko widząc niepewną minę dziewczyny- Czasami jestem zbyt ciekawski i bezpośredni. Po za tym prawie w ogóle nie spędzam czasu z ludźmi a zwłaszcza z dziewczynami,więc niezbyt umiem się z nimi dogadać- uśmiechnąłem się przepraszająco.
 -Nie martw się ja też tak mam- powiedziała. Spojrzałem na dziewczynę. Była bardzo ładna. Kurde co ja robię pomyślałem.Gadam jak jakaś katarynka. Moją twarz oblał rumieniec. Szybko odwróciłem wzrok. Mam  nadzieję że tego nie zauważyła.Jeszcze tego brakowało żebym ja alfa największej okolicznej watahy wilków  czerwieniał na widok jakiejś dziewczyny. Jedyne co mnie usprawiedliwiało to jej tajemnicza uroda i charakter. Z zamyślenia wyrwał mnie jej głos:
 -..
 (Mayia?)

Od Mayi cd. James'a

- Mayia... Mayia Lyn- "Powiedziałam" powoli. ( przypominam, że Mayia jest niema i ma moc telepatii) 
Chłopak uśmiechnął się do mnie. Był ładny... 
Spojrzałam w jego ciemne oczy. 
Z zamyślenia wyrwał mnie głos James'a 
- Co robisz tak późno w nocy?- 
Moją twarz oblał rumieniec. 
Czemu się rumienię?  Nigdy tego nie robię! 
- Właściwie to... Spaceruję. - wskazałam ręką księżyc. - Księżyc mnie uspokaja. - 
Chłopak kiwnął głową w zamyśleniu. 
- A ty co robisz tak późno?- odważyłam się zapytać. 
- Nie mogłem spać.
Właściwie to w nocy lepiej się myśli- powiedział lekko się 
uśmiechając. 
Znowu czuję się dziwnie. Właściwie to nie wiem czemu. 
Może dlatego, że od śmierci Davida wszystko się zmieniło?
Nie spędzam czasu z chłopakami. A już napewno nigdy z nimi nie rozmawiam. 
Może powinnam spróbować?- Pytam sama siebie. 
- O czym myślisz?- zapytał. Wydał się szczerze zaciekawiony jednak
 jego nagła ciekawość bradzo wybiła mnie z mojego rytmu. 
- Eee... Yyy...- "wydobyło" się ze mnie. 
< James?> 

Od James'a cd Night Mere


 -Cześć jestem James- powiedziałem taksując dziewczynę wzrokiem-A ty?
 -Jestem Night Mere.
 -Miło mi- odpowiedziałem- Nie wiedziałem że są tu jeszcze jacyś animagowie- od dawna towarzyszyła mi tylko moja wataha, dodałem w myślach. Ciekawe czy jest ich więcej.
 -Co tu robisz?- zapytałem
 -...
 (Night Mere?)

Od James'a cd. Mayi

 Ciekawe która godzina?- zapytałem sam siebie w myślach. Wszyscy z mojej watahy pewnie spali. Ja jakoś dzisiaj nie mogłem spać. Przechadzałem się bez celu o po pustych ulicach. Nie było mi zimno, chociaż nie miałem żadnego płaszcza.Idąc tak nagle wpadłem na kogoś.Osoba ta już chciała się oddalić ale złapałem ją za rękaw płaszcza. Obróciła się powoli i podniosła lekko kaptur. Dziewczyna była bardzo ładna.
 -Przepraszam.-powiedziałem- Cześć jestem James. A ty?
 -...
 <Mayia? Sorry że takie krótkie brak weny>

2015/08/05

Od Night Mere cd. James'a


Spacerowałam sobie po lesie, kiedy nagle prawie mnie tratując przebiegło coś szarego. Po chwili zorientowałam się, że to wilk.
- Ej! - Wrzasnęłam ile sił w płucach.
- Przepraszam! - Odkrzyknął. Zauważyłam, że wilk gonił królika. Po chwili zorientowałam się, że jest to zając, wyjątkowo młody. Wyglądał mi na jakieś 2 miesiące. 
Zamieniłam się w ptaka, i w locie zdążyłam uchwycić za uszy, biedne, przerażone zwierzątko. Wylądowałam na drzewie, gdzie usiadłam, a zajączka położyłam sobie na kolanach. 
- Powinieneś wybierać kogoś, podobnych gabarytów do siebie - powiedziałam. 
- Wiem - odparł i wcale nie wyglądał na wściekłego. Puściłam zająca na niższą gałąź, z której szybko zeskoczył i zniknął w krzakach. Oparłam się wygodniej o drzewo.
Wilk popatrzył na mnie uważniej, przyglądając mi się, a ja aż zachłysnęłam się powietrzem zdając sobie sprawę kogo mam przed sobą. Wgapiłam się w niego, nie dowierzając, że ten ktoś przede mną może być Szindarem. 
- Niee... To nie możliwe - szepnęłam. Wtedy noga zsunęła mi się z niższej gałęzi, a ja runęłam w dół, uderzając mocno głową o ziemię. 
- Nic ci nie jest? - Zapytał wilk, zmieniając się w człowieka, a mi zakręciło się w głowie. To nie był Szindar. To był animag. 
Usiadłam na ziemi, nie mogąc pogodzić się ze straszliwą prawdą. A może Szindar tak jak ja, był animagiem tylko mi o tym nie powiedział? 


Zamieniłam się w wilka, choć wiedziałam, że nie powinnam tego robić. Ale w tej chwili nie było to dla mnie istotne.
- Jak się nazywasz? - Zapytałam z nadzieją w głosie.

<James?>

Od Night Mere

5 minut temu przestało padać. Uwielbiałam taką pogodę. 
Nie byłam człowiekiem i nie potrzebowałam kaloszy. Mogłam się pomoczyć. Lubiłam wodę. Wyszłam i zamknęłam drzwi tylko na klamkę. Nie było potrzeby szukać kluczy... Przecież żaden człowiek nie da rady tu wejść. No chyba, że ktoś z naszych... Ale po co? Na herbatę, owszem - może wejść, napić się i wyjść. Zresztą... Nic by to nikomu nie dało. Chyba, że ktoś szukałby mojego towarzystwa. Taa... Pech - akurat wyszłam. Najwyraźniej resztę życia spędzę w samotności... I tak: byłam pesymistką. A stałam się nią, odkrywając, że jestem nienormalna. I tak nikogo to nie obchodziło. NIKT nie szukał mojego towarzystwa.
Rzuciłam się biegiem w las. Wpadłam na kogoś. Potrąciłam go ramieniem. Zdecydowanie nie szukałam kłopotów. Mignęło mi, że ta postać była ubrana na czarno. Tyle.
- Przepraszam - wymamrotałam pod nosem, ale ten ktoś najwyraźniej nie chciał odpuścić. Poczułam, że ktoś chwyta mnie za rękę i przyciąga do siebie.
- Sory - powiedziałam, tym razem głośno i wyraźnie. Okazało się, że postać, która nadal trzyma mnie za rękę to jakiś chłopak. Hm. Mężczyzna.
- Hm... Mogę już sobie iść...? - Zapytałam, ale on wciąż trzymał mnie za rękę i z zainteresowaniem mi się przyglądał. Zaczerwieniłam się.
- Taaak - odpowiedział po chwili, jednak nadal trzymał mnie za rękę. Wtedy mnie oświeciło. "Wampir!" pomyślałam przerażona. Lekko poruszyłam ręką. Trzymał mnie bardzo mocno. Wreszcie zaczęłam się wyrywać. Zauważył, że coś jest nie tak. Puścił. 
Zrobiłam gwałtowny krok w tył. On natomiast podszedł bliżej. Uśmiechnął się. Zauważyłam błyszczące, białe kły. Zrobiłam powoli dwa kroki w tył, starając się, żeby wyglądało to jak najbardziej naturalnie.
- Nie musisz się mnie bać - powiedział łagodnie, robiąc pół kroku w moją stronę.
- Jasne - powiedziałam zduszonym krzykiem, ledwo łapiąc powietrze.
- Nic ci nie zrobię. Obiecuję - na chwilę popatrzyłam w jego hipnotyzujące oczy. To był błąd. 
Zrozumiałam, że jestem przy naszej granicy.
- J-jesteś... z-z na-ami? - Wyjąkałam przerażona, widząc jak wyciąga rękę w moją stronę. Byłam w pułapce. 
Nie wiem dlaczego, ale zamknęłam oczy i wyciągnęłam rękę przed siebie.
Poczułam pociągnięcie. Poczułam, że opieram się o coś... żywego. O... - wstrzymałam oddech. O tego chłopaka. Powoli otworzyłam oczy...

<Ktoś?>