2015/08/08

Damon cd. Luna


 Usłyszałem dzwonek ,leniwym krokiem ruszyłem w kierunku drzwi.Spojrzałem przez Judasza ,ale nikogo nie dostrzegłem przed moimi drzwiami.Pewnie jacyś gówniarze nie mają co robić.Ale mimo wszystko zdecydowałem się na wyjście.Po otwarciu dziesięciu zamków dopiąłem celu.Zimny wiatr owionął mą twarz rozwiewając kasztanowe loki.
 Przymknąłem oczy.Jednak otworzyłem je gwałtownie słysząc szelest.Rozejrzałem się ,ale niczego nie ujrzałem.Już miałem wejść spowrotem do domu gdy moją uwagę przykuło coś leżącego na wycieraczce.Był to zapieczętowany list.Schyliłem się ,aby go podnieść.
 Herb na pieczęci przedstawiał lwa.Obejrzałem dokładnie list ,ale nigdzie nie było podpisu nadawcy.Z mieszanymi uczuciami rozłamałem pieczęć.List zawierał tylko jedno zdanie:
 "Idę po ciebie."Zmarszczyłem brwi.Obejrzałem list kilkakrotnie ,ale nie znalazłem niczego więcej.Wyciągnąłem komórkę i wybrałem numer Greena .Włączyła się sekretarka.Tak samo było przy Chaucleu i Marii. Z wahaniem wybrałem numer Luny.Skutek był ten sam.
 Przede mną przystanęła grupka jakichś gówniarzy.Wpatrywała mi się ze zdumieniem.
 -Czego chcecie do chol***?
 Milczeli.
 -Ma pan straszną maskę...-powiedziała jakaś gówniara trzymająca misia.
 Trzasnąłem drzwiami.
 Przejrzałem się w lustrze.Tak...twarz demona...
 Zabrałem trochę broni ze zbrojowni i ruszyłem naprzeciw memu przeznaczeniu.
 Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz