2015/08/06

> Nie oszukasz przeznaczenia... cz. 1 > (Damon>

 Szarym gościńcem ,sunęła bezgłośnie postać w pelerynie.Kaptur zasłaniał jej twarz.
 Stąpała bezgłośnie ,a kroki jej były żwawe i dostojne zarazem.Była niewidoczna pośród mroków nocy zmąconych jedynie nikłym światłem księżyca ,sączącego się przez chmury.
 Jej włosy wyślizgnęły się spod kaptura , lecz mimo pośpiechu nieznajomy schował je starannie.Postać odwróciła się gwałtownie ,gdy ciszę zmącił odgłos ciężkich kroków w oddali.
 Ale odgłos przybliżał się.Nie były to kroki jednej osoby.Psy wyczuwszy swą ofiarę zawyły ,w ich głosie można było usłyszeć pragnienie świeżej krwi.Nieznajomy wiedział ,że to może oznaczać dla niego jedynie śmierć.Donośne krzyki ,nie były dobrą wróżbą .Również strzały zaciemniały nadzieję sukcesu.Postać przystanęła jednak.Odwróciła się w kierunku pościgu.
 Kaptur zsunął się z  głowy .Burza białych włosów niczym nie spętanych , była piękna niczym aksamitny szal .Twarz przecięta blizną ,była piękna lecz nieodwracalnie oszpecona.
 Oczy ,zwierciadło gniewy ,zdawały się miotać błyskawice.
 Kobieta z szyderczym uśmiechem wymówiła słowa zaklęcia:
 -Valar morghulis.-Twarz ponownie zniknęła pod osłoną kaptura.
 Kobieta stanęła przed swoimi niedoszłymi prześladowcami .Mordercza klątwa zebrała krwawe żniwa.Lecz jeden przeżył.Ukląkłszy na kolanach począł błagać o litość.
 Role się zmieniły.Ścigający jest w łaskach swej ofiary.Uśmiechnęła się i głosem pełnych losu spytała:
  -Prințul Negru.Unde?-Przerażenie zniknęło z twarzy mężczyzny.
 Począł żywo przytakiwać swemu prześladowcy.
 -Znam.Znam.-powiedział tonem wybawionego.
 -Unde?!-powtórzyła kobieta walcząc z gniewem
 Zdradziwszy sekret mężczyzna usiadł na ziemi .Rad był iż uniknął sądu.Nadzieja ukazała się płona.Jeden szybki ruch ,wystarczył aby go jej pozbawić.Sztylet rozdarł jego gardło zraszając  wszystko deszczem krwi.Kobieta kopnęła ze wstrętem zwłoki ,które potoczyły  się bezwładnie po ziemi.Stado kruków kołowało na niebie .Niemi świadkowie zbrodni.
 Oczy konającego zdradzały niedowierzanie we własną głupotę.
 Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz