Popatrzyłem na Amber.
Była taka szczęśliwa.
- Zgoda. - Powiedziałem po czym złapałem ją za rękę i poszliśmy. Miałem proste zadanie.
Trafić 3 razy w tarczę. Wziąłem 4 rzutki i przygotowałem się do pierwszego rzutu, gdy nagle usłyszałem Tris...
- SKUŚ, skuś, skuś.- Jak na zawołanie nie udało mi się ucelować. Podszedł do mnie wysoki mężczyzna i powiedział:
- Och nie udało się? To nic być lamusem! Spójrz!- Powiedział i wszystkimi 4 rzutkami trafił do celu.
" Trishia!"- Wrzasnąłem w myślach na swoją smoczycę.
"Taaak?"- Zapytała głosem niewiniątka.
" Dobrze wiesz o co mi chodzi a teraz wynocha!"- kipiałem ze złości.
" Ugh... Szkoda, że ominie mnie zabawa"- Mruknęła udając znudzenie i już po chwili jej nie było.
No to mogłem spokojnie rzucić. Popatrzyłem zdenerwowany na tarcze i rzuciłem 3 razy. Zamknąłem oczy oczekując wyśmiania, lecz ku memu wielkiemu ździwieniu poczułem rzucającą mi się na szyję Ami.
- WYGRAŁEŚ! Jej!- śmiała się.
Zarumieniłem się.
< Ami? Brak weny :( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz