Uśmiechnęłam się szeroko.
- Pierwszy raz widzę osobę, która mówi ze zwierzętami. Przez całe moje życie spotkałam tylko jedną taką osobę. I już nie żyje.
Chłopak widocznie się zaciekawił.
- Ooo kim ona była?
Posmutniałam lekko.
- Mój ojciec...- szpenęłam cichutko. James popatrzył na mnie smutno. Nie chciałam się przy nim rozklejać. Przy nikim nie chciałam tego robić. Tymbardziej, że chłopak jest dla mnie taki miły. Muszę go odstraszać wspominkami o mojej rodzinie? Płaczem i tym wszystkim? Ehh ja chyba całkowicie zwariowałam.
-A może, a może. Nie Mayia! CO ty myślisz! Znasz go od 1 dnia!- skarciłam samą siebie za swoje myśli.
Gdy wyjrzałam za okno zobaczyłam, że deszcz już nie pada a za oknem robi się ciemno.
Jak to możliwe, że dzień minął mi tak szybko?!
- James. Muszę już iść...- Powiedziałam.
- Już?- Chłopak się ździwił. Możliwe, że zobaczyłam w jego oczach smutek.
- Niestety. Dziękuję Ci za miły dzień. - Pocałowałam go w policzek.
< James?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz