Spacerowałam sobie po lesie, kiedy nagle prawie mnie tratując przebiegło coś szarego. Po chwili zorientowałam się, że to wilk.
- Ej! - Wrzasnęłam ile sił w płucach.
- Przepraszam! - Odkrzyknął. Zauważyłam, że wilk gonił królika. Po chwili zorientowałam się, że jest to zając, wyjątkowo młody. Wyglądał mi na jakieś 2 miesiące.
Zamieniłam się w ptaka, i w locie zdążyłam uchwycić za uszy, biedne, przerażone zwierzątko. Wylądowałam na drzewie, gdzie usiadłam, a zajączka położyłam sobie na kolanach.
- Powinieneś wybierać kogoś, podobnych gabarytów do siebie - powiedziałam.
- Wiem - odparł i wcale nie wyglądał na wściekłego. Puściłam zająca na niższą gałąź, z której szybko zeskoczył i zniknął w krzakach. Oparłam się wygodniej o drzewo.
Wilk popatrzył na mnie uważniej, przyglądając mi się, a ja aż zachłysnęłam się powietrzem zdając sobie sprawę kogo mam przed sobą. Wgapiłam się w niego, nie dowierzając, że ten ktoś przede mną może być Szindarem.
- Niee... To nie możliwe - szepnęłam. Wtedy noga zsunęła mi się z niższej gałęzi, a ja runęłam w dół, uderzając mocno głową o ziemię.
- Nic ci nie jest? - Zapytał wilk, zmieniając się w człowieka, a mi zakręciło się w głowie. To nie był Szindar. To był animag.
Usiadłam na ziemi, nie mogąc pogodzić się ze straszliwą prawdą. A może Szindar tak jak ja, był animagiem tylko mi o tym nie powiedział?
Zamieniłam się w wilka, choć wiedziałam, że nie powinnam tego robić. Ale w tej chwili nie było to dla mnie istotne.
- Jak się nazywasz? - Zapytałam z nadzieją w głosie.
<James?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz