2015/06/26

Od Dhirena

Cholera by go brała! To miał być zwykły wypad po żarcie dla ramirez. A skończyło się jak zawsze - na grzbiecie Rakyo'a w ucieczce przed wysłannikami kij wie kogo. Co oni jakąś manię dobicia mnie mają, czy co?
- Na lewo widzę jakiś las, może uda nam się ich zgubić w drzewach! - krzyknąłem na całe gardło, starając się być głośniejszym, niż wiatr. Chyba mi się udało, bo smok postawił skrzydło o pięć stopni w dół i przekręcił ogon. W ostatniej chwili zdąrzyłem sie złapać wystającej łuski. Rakyo wyczuł pociągnięcie na skórę, bo obejrzał się przez bark na mnie. Gdy upewnił się, że wszystko w porządku, przyspieszył. Słyszałem trzepot skrzydeł smoka za nami. Był o wiele starszy i większy od mojego Rakyo, dlatego też jedynie korzystne prądy powietrzne ratowały nas przed złapaniem i bogowie jedni raczą wiedzieć jak tragicznym końćem.
Rakyo wpadł w pełnym pędzie prosto w gąszcz koron. Przy ziemi było niemal zupełnie ciemno. Syknąłem z bólu, gdy jakaś gałąź przecięła mi policzek. Smok zwolnił, starając się wyminąć wszystkie przeszkody, dla mnie niewidzialne, dla niego też pewnie nie aż takie oczywiste. Kopnąłem go z całej siły, żeby zwrócić na siebie uwagę, a po chwili pojawiło się przede mną wielkie czerwone oko.
- Zwolnij, leć tuż przy koronach, będzie się łatwiej wtopić. Jak znajdziesz jakieś dobre miejsce to ląduj, jakoś to przeczekamy - smok tylko kiwnłą głową, sądząc po ruchu szkarłatnej plamy i podniósł nieco lot.
Poczułem ostry ból, światem zatrząsł gardłowy ryk Rakyo, a dalej była już tylko ciemność. Spadałem, tego byłem pewny. Jedno uderzenie w bok, drugie w ramię... krzyknąłem, gdy moje plecy przyłożyły o coś szorstkiego i twardego, kręgosłup niemal zupełnie chciał opuścić swoje miejsce.
Nie wiem, ile tak leżałem w zupełnej pustce. Mogła minąć godzina, mogło to być kilka minut. Sam nie wiem, jak długo byłem przy świadomości. Ale pierwszym, co zarejestrowałem był jakiś szelest, potem pisk, a potem w nieokreślonej odległości ode mnie pojawiły się dwie czerwone kropki. I wbrew wszelkiej nadziei wiedziałem, że nie był to mój smok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz