2015/06/27

Od Mayi

Po co wyszłam z tego głupiego domu? PO CO??
Czego szukałam?   Mam czekać na śmierć?
Teraz moje łzy miały być ostatnią rzeczą jaką zobaczą?
Cienie były coraz bliżej. Musiałam uciekać.
Czułam ich oddechy na plecach.  Musiałam w końcu trafić do miasta.  To właśnie tam chcieli mnie zapędzić. Tam było ich więcej...
Szukałam  schronienia w ciemnych zakamarkach. Jednak nie  miałam żadnych szans na ucieczkę.
Mieli pochodnie, byli coraz   bliżej.   Widziałam to...
Wiedziałam, że jestem inna. Chciałam im to pokazać właśnie w tym momencie. Chciałam złapać pierwszą lepszą postać i pokazać im swoją siłę. Czy mogłam to zrobić? Nie byłam pewna. Wiedziałam jedno.. Coś  pchało  mnie  dalej przed siebie.  Ludzie poszukują prawdy. Nie mogą jej dostać.  Nie mogą...  Nie teraz.
Stawiałam nogi coraz mniej rozważnie. Parę razy się potknęłam. 
Czy moja osobliwość musiała być tak poszukiwana?
Czym zawiniłam?
Za pieniądze? 
- A jeśli mnie złapią?- ciągle się o to pytałam.- Zostanę sprzedana czy zabita?- Nie chciałam nawet o tym myśleć. Jednak nie mogłam ukrywać, że byłam coraz bliżej śmierci.
Można się cieszyć nie robiąc nam krzywdy...
Między nimi a mną. Ta odległość się zmieniała.
Musiałam stawić im czoła.Wiedziałam, że to moja jedyna szansa.
Odwróciłam się napięcie.
- Teraz albo nigdy - powiedziałam sobie w  myślach.
To co zobaczyłam sprawiło, że ręce miałam jak z waty.
Przede mną było z 10 osób. Mieli pochodnie.
 Bałam się... Nie byłam niezniszczalna.
To była pewna śmierć... Jednak chciałam podjąć tą walkę. Chociaż mogła być dla mnie zgubna.
- Mamy ją!- krzyknął jeden zapędzając mnie w ślepy zaułek.

~ Jeszcze nie!- przekazałam mu.
- Ooo telepatka?-
Młody mężczyzna zrobił głupią minę. Jakby się mnie brzydził. Otarłam spoconą rękę o swoją bluzkę.  Działo się tak zawsze gdy się bałam.
W dłoniach miałam miecze. Dwa fioletowe miecze. Tylko tak mogłam się obronić.
- Nie podchodź do niej! Ma broń!- zawołał drugi.
Pierwszy machnął  tylko dłonią.  Podszedł do mnie i zapytał.
- To co złotko? Pójdziesz z nami.?- Zadrżałam na dźwięk jego głosu.
Przerażał mnie.
~ Prędzej umrę w boju!- odparłam starając się zachować powagę. 
- Jak wolisz.!- Wzruszył ramionami i chciał mnie złapać za rękę.
~ Nie dotykaj mnie!- wrzasnęłam mu do głowy.  Facet odskoczył. Miałam ostatnią szansę.
Zmieniłam się w kruka i odleciałam.
Nie miałam wątpliwości. Zaczęła się wojna.
< kto?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz