2015/06/28

Od Luny cd. Damona

Czułam się dziwnie.
Nie mogłam zrozumieć po co mnie tu przyprowadził.
Przeszło mi nawet przez myśl, że może chce we mnie nawtykać jedzenia a potem mnie upiecze?
Jednak to było mało prawdopodobne upadłe anioły nie jadły animagów. Chyba...
Niepewnie usiadłam na wskazanym mi przez niego miejscu.
On usiadł na przeciw i uśmiechnął się tajemniczo.
Siedzieliśmy w milczeniu. Najwidoczniej żadne z nas nie chciało zacząć rozmowy. 
 -  Bardzo tu ładnie.- wydukałam w końcu. 
- No mam nadzieję.  Trochę się napracowałem - zaśmiał się.
Wszystko wyglądało dość imponująco.
- No! To teraz możemy zjeść!- zawołał udając śmiech. Tego obawiałam się najbardziej. Damon mnie bardzo intrygował jednak... Szczerze przyznam, że bałam się tych jego pięknych oczu.
W odpowiedzi skinęłam tylko głową.  
Nagle poczułam nieustający ból  głowy. Strasznie szybko się nasilał. Wiedziałam co to oznacza.
- Damon! - syknęłam na niego.- Nie czytaj mi w myślach. - Chłopak lekko się zmieszał, jednak szybko zmienił temat. Miało to oznaczać, że mamy o tym zapomnieć.
Skoro on zapomniał to czemu nie ja?
- No to o co mnie chciałaś zapytać?- zapytał. 
- Właściwie to... To o wszystko. Jak się tu znalazłeś i jak upadłeś..- Powiedziałam chyba lekko się zagalopowując.
Chłopak opowiedział mi o wszystkim. Z czasem zrozumiałam, że to co miałam ja jest wyjątkowe a to oddałam dla paru przygód. A on...
- Nie lituj się nade mną.- powiedział.
- Nie lit....- zaczęłam się tłumaczyć. Jednak coś mi przerwało.  Nagle usta chłopaka zbliżyły się niebezpiecznie do moich. Ja także się do niego zbliżyłam
< Damon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz