2015/06/22

Od Luny cd. Damona

Nie odpowiedziałam. Nie bałam się go. Nie bałam się jego czarnych skrzydeł czy ciemnego ubrania. Przerażały mnie jego oczy. Mimo to  przedstawiłam mu się:
- Jestem Luna. Miło Cię poznać. Najbardziej boję się...- I tu urwałam.
Nie do końca wiedziałam czego mogę się bać. Mojej matki? Ojca?
 To nie było tego wszystkiego warte.
 Jednak chłopak czekał na moją odpowiedź w napięciu.
- Zapomnienia...- szepnęłam cichutko. Tak najbardziej obawiałam
się, że ktokolwiek może kiedyś o mnie zapomnieć. Bo kiedyś
 będę już tylko wspomnieniem. O ile będę.
Chłopak uśmiechnął się dziwnie  i ścisnął moją nadal wyciągniętą dłoń.
Była zimna. Nawet bardzo zimna.
- Skąd się wzięłaś?- zapytał.
Popatrzyłam na niego niepewnie i wskazałam wszystko co nas otaczało.
-  To mój dom. - Damon uśmiechnął się arogancko.
- To podobnie jak ja...- odparł.
Nigdy nie rozmawiałam z upadłym. Wiele pytań miałam.
Lecz tylko jedno nasuwało mi się na usta:
- Czemu ze mną rozmawiasz?
< Damon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz