2015/06/27

Od Aidy cd. Dhirena

Patrzyłem się na twarz przerażonego chłopaka. Jego wzrok powędrował na ekran telewizora.
- Rakyo... - wyszeptał z niedowierzaniem. Odwróciłem się. Na pasku informacyjnym widniało zdanie: "Znaleziono niezwykłe zwierzę w okolicy Puszczy Ciemnoleskiej". Chłopak mimo tylu ran podniósł się z łóżka. Zgięty w pół podszedł do drzwi i wyciągną rękę aby chwycić za klamkę. Podbiegłem do chłopaka i złapałem go za rękę.
- A ty dokąd? Chcesz ratować zwierzątko w takim stanie. Nigdzie nie idziesz. - Po tych słowach odwrócił się w moją stronę. Wyraz jego twarzy krzyczał ''zostaw mnie'' i jednocześnie ''pomóż''. Nim się zorientowałem, że jego stan się pogorszył, chłopak już leciał na podłogę. W ostatniej chwili złapałem go. Zbliżyłem twarz do jego twarzy. Zamkną oczy i przygryzł wargę czekając na mój ruch, którego bardzo nie chciał. Uśmiechnąłem się. Wziąłem księżniczkę na ręce i zaniosłem ją do łóżka.
- Poczekaj tu na mnie - po tych słowach ucałowałem jego czoło. Chłopak wydał z siebie cichy pisk. Opuściłem dom. Pobiegłem w stronę lasu. Chciałem sprowadzić smoka do domu. A przynajmniej miałem taki zamiar. Jeszcze nie myślałem nad tym co zrobię jak go znajdę. Biegłem dalej przez las. Co kilkanaście kroków krzyczałem jego imię, stawałem i nasłuchiwałem. Powoli zbliżałem się do miejsca, w którym ostatni raz widziałem smoka. Na miejscu zacząłem się rozglądać. Coś się poruszyło.
- Rakyo, wiem że tam jesteś. Wyjdź - cisza...
- Twój przyjaciel mnie przysłał. - Nie wierzę gadam do smoka, którego nie widzę. Jeszcze żeby telewizja to wszystko nagrywała. Już widzę te nagłówki w gazetach: ''Rozmawiający ze sobą psychopata mieszkający w lesie''. Do domu bym nawet nie miał po co wracać. Wizję mojej przyszłości zakłócił głośny ryk. Za moimi plecami najwidoczniej stał Rakyo. Powoli zacząłem się obracać w stronę smoka... Oesu! Nawet nie zapytałem o imię osoby, która teraz wygrzewa się w moim łóżku.
- Masz iść ze mną - powiedziałem dość niepewnie reakcji smoka. Cały czas był gotowy do ataku. Zacząłem podnosić ręce do góry, bo jeszcze chwila a poczuł bym jak się trawię w jego żołądku rozszarpany na kawałeczki. Chyba jego nastawienie uległo zmianie.
- Wiem, że rozumiesz moje słowa. On czeka na ciebie. Martwi się. Mam cię do niego zaprowadzić.
Smok wykręcał głowę w różne strony. Wyglądał jakby analizował słowa. Przemieniłem się w nietoperza i wzbiłem się ku górze. Nie byłem pewny czy smok zrobi to samo. Niecierpliwie czekałem na jakiś jego ruch. W końcu smok znalazł się obok mnie. Lecieliśmy do domu.
- Możesz przestać?! - warknąłem do mojego chwilowego towarzysza. Moc z jaką powietrze uderzało mnie przy każdym wymachu jego skrzydłem było jak tornado. Co chwila mój lot stawał się niestabilny. Smok zwolnił lot i wycofał się na tył.

- Dobra jesteśmy. Jak możesz zachowuj się w miarę cicho.
Dom mój wyglądał jak jedna z bardziej luksusowych ruder dlatego posiadał też coś takiego, co nazywa się garażem. Otworzyłem go i czekałem. Uznałem smoka na tyle inteligentne zwierzę, że domyśli się o co mi chodziło.
- No na co czekasz... Właź.
- *pomruki wyrażające niechęć w smoczym języku*
Rakyo niechętnie wszedł do garażu. W samą porę. Moja starsza sąsiadka wychodziła właśnie na partyjkę pokera jak co tydzień. Jeszcze tylko grzeczne przywitanie i mogłem spokojnie wejść do domu po moją podwójną nagrodę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz