Opadłam zmęczona na moje łóżko gdy nagle do mojego domu ktoś głośno zapukał.
Cicho wstałam i podeszłam do drzwi przykładając do nich ucho.
Pukanie się powtórzyło.
- Luna! Otwórz nam! Damon nas do ciebie przysłał.- Niepwnie uchyliłam drzwi, lecz wcześniej naładowałam swój pistolet.
Gdy otworzyłam zobaczyłam dwójkę ludzi.
Na oko byli pare lat starsi ode mnie.
Dziewczyna była nie wysoka i bardzo zgrabna to na pewno ona mówiła do mnie przez drzwi.
- Wpuścisz nas?- zapytała sponownie.
Popatrzyłam na nich ze strachem w oczach. A może to nie Damon ich przysłał?
- Odejdźcie i przekażcie Damonowi, że na razie nie mam zamiaru się z nim widywać. Przynajmniej do czasu kiedy mi wytłumaczy to wszystko.- znacząco spojrzałam na nich.
- Nie możemy. - Tym razem odezwał się mężczyzna.
- Odejdźcie!- krzyknęłam i wymierzyłam mu pistolet w głowę.
Dziewczyna popatrzyła na mnie lekko przerażona.
Spojrzałam w jej piękne oczy
"Damon nie wspominał, że masz broń. Czy ona jest nabita?" - wydawała się pytać.,
- Tak... Pistolet jest nabity. Macie stąd iść albo pożałujecie..- Moje słowa były puste. Takie puste. Niby się zmieniłam jednak człowieka bym nie zabiła.
Najwidoczniej jedno z nich się nie nabrało. Dziewczyna była piękna,lecz bardzo ufna, wysportowana i zwinna. Wolałam nie ryzykować.
Zrozumiałam, że w walce z nimi i tak przegram, więc po co? Powoli opuściłam broń i pozwoliłam wejść do mojego domu.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Masz może wina.?- zapytała.
Uśmiechnęłam się. Od razu widać kto ich przysłał. Wyjęłam czerwony napoj i poczęstowałam młodą kobietę.
Mężczyzna odmówił...
< Damon? sory, że krótkie.. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz