"Kocham...
Kocham bardzo.
Kocham najbardziej.
Kocham całym sercem."
Wybiegłam z domu w pogoni za Damonem. Było ciężko. Przemieszczał się bardzo szybko.
Przeszłam przez ulicę. Kierowaliśmy się w stronę jego domu.
W ostatniej chwili udało mi się złapać chłopaka za rękaw ciemnej bluzki.
- Damon. - szepnęłam. - To nie tak..- W moim głosie brzmiała rozpacz.
Chłopak szarpnął ręką wyrywając ją z mojego uścisku.
- A jak? Już zapomniałaś o tym wszystkim? Już przeszła ci ta "wielka" miłość? Znudziłaś się?- w jego głosie słyszałam pogardę.
Zwiesiłam głowę. Nie mogłam się tłumaczyć. Mogłam czekać aż skończy.
Po chwili staliśmy w milczeniu. Obok nas przechodzili prędko przechodnie.
- To nie jest mój chłopak...- powiedziałam.
- Przypadkowy romans? Jeszcze lepiej. - zakpił Damon.
- To nie tak...- zaczęłam jednak mi przerwał.-
- A niby jak? Już zapomniałaś o wszystkim. Znalazłaś sobie... Tego... Tego...- mówił z obrzydzeniem.
Patrzyłam w jego piękne czerwone oczy. Był dla mnie... Wszystkim... Prawdą i drogą... Był... Był sercem i duszą. Gdy go widziałam moje serce waliło jak oszalałe.
Widziałam jak Damon zaciska ręce w pięści. Zawsze tak robił gdy był zły.
Zrezygnowana powiedziałam:
- To mój kuzyn. Wrócił z walki...
- O! Z własnym kuzynem chodzisz? Niezła jesteś!- zaśmiał się.
Nagle cała rozpacz ustąpiła miejsce gniewu. W oczach pojawiły mi się łzy wściekłości.
Nie myśląc wiele uderzyłam Damona z całej siły w twarz.
- GŁUPI! Nie kocham nikogo prócz ciebie. On wrócił z wojny! Opatrywałam mu rany! Poświęciłam mu cały swój czas. Dlatego nie odbierałam! W dodatku nadal byłam zła. Nie ma nikogo oprócz mnie!- wrzasnęłam mu w twarz po czym odwróciłam się napięcie i zaczęłam odchodzić.
< No i co zrobisz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz