Patrzyłem z niepokojem na rzekę czekając, aż Morte się wynurzy. Nic,
cisza. Po dłuższej chwili już naprawdę się zaniepokoiłem. Pochyliłem
się tuż nad taflą wody i spróbowałem coś dojrzeć, jednak nic nie
ujrzałam. Albo jestem ślepy, albo Morte była za głęboko. Mimo to
nieważne, która z opcji to była, dziewczyna już dawno powinna się
wynurzyć.
Bez wahania zanurkowałem w wodzie i popłynąłem w dół. Głębokość rzeki
trochę mnie zaskoczyła, lecz kiedy ujrzałem dziewczynę unoszącą się bez
ruchu w wodzie natychmiast ruszyłem do niej. Objąłem ją i pociągnąłem do
góry. Chole*a. Mimo, że ciągnąłem z całych sił to dziewczyna przesunęła
się o jakiś centymetr jeśli nie mniej. W tym tępię to za rok ją
wyciągnę. Spróbowałem ponownie. Tym razem już w ogóle nie drgnęła. To
jakieś jaja są?! Spojrzałem na nią podejrzliwie. Wiedziałem co będę
musiał zrobić , a jeśli tego nie zrobię to ona zaraz wykituje, a tego
bym wolał uniknąć. Zawahałem się po czym puściłem ją i jak najszybciej
wynurzyłem się tylko po to, by nabrać powietrza i zanurkować ponownie.
Gdy byłem już przy niej uznałem, że pewnie, by mnie zabiła gdyby się
dowiedziała co zamierzam zrobić, po czym zbliżyłem usta do jej ust.
Chole*a! To tylko z konieczności! ~ Ta okłamuj siebie, ale mnie nie darz
rady ~ Zachichotała smoczyca, najwyraźniej świetnie się bawiąc.
Warknąłem w myślach niezadowolony i "przekazałem" Morte trochę tlenu
(tylko mi potem tego nie rozpamiętywaj, ok? xD)
Po chwili odsunąłem się od niej i przyjrzałem się jej. Dziewczyna
poruszyła się, ale nic więcej. Spostrzegłem na jej szyi jakiś wisior,
którego na pewno nie miała wcześniej. Dodatkowo ten zaciskał się na niej
i mógłbym przysiąc, że zrobił to na moich oczach. Po sekundzie
zastanowienia się wyjąłem swój sztylet, który to jeszcze nigdy mnie nie
zawiódł. Podważyłem nim łańcuszek od wisiorka i szarpnąłem. Naszyjnik
pękł, a ja w ostatnim momencie go złapałem. Faktycznie był dość ciężki,
ale teraz jakby cała magia z niego uleciała. Byłem pewny, że już nie
będzie z nim problemu. Złapałem dziewczynę i na resztkach tlenu
wynurzyliśmy się. Położyłem ją tuż koło brzegu na miękkiej, zielonej
trawie, po czym sam ciężko oddychając padłem niedaleko niej. Leżałem
tak przez chwilę, po czym odwróciłem głowę i spojrzałem na Morte. Miała
otwarte oczy i patrzyła na mnie.
<Morte?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz