Podczas gdy wracałam do swojego domu usiadłam na ławce. Na mojej głowie
spoczywał czarny kaptur, całkowicie zasłaniając moje szkarłatne włosy.
Oparłam plecy o oparcie wykonane z ciemnego drewna słabej jakości.
Spojrzałam na ciemne niebo oświetlone przez srebrną tarczę Księżyca i
drobne punkciki zwane gwiazdami. Spuściłam mozolnie głowę i ujrzałam w
oddali jak jacyś ludzie rozmawiają oraz wskazują w moją stronę palcami.
Nie przeszkadzało mi to. Poprawiłam fioletowe słuchawki pod wielkim
kapturem i zdałam sobie sprawę, że mnie otoczono. Podniosłam wzrok i
ujrzałam jak kilkoro ludzi stoi nade mną. Wiatr zaczął mocnej i głośniej
wiać, porywając delikatnie materiał mojego ubrania. Wstałam i
powiedziałam automatycznie, miłym tonem, chcąc przejść:
- Przepraszam.
Jednak oni się nie rozstąpili. Mimo ogólnej niechęci ludzi do
nadnaturalnych rzadko trafiałam na taki typ ludzi. Nie odezwali się, a
ja z rezygnacją westchnęłam. Nie chciałam sobie robić dzisiaj żadnych
problemów. Weszłam na ławkę, a później postawiłam stopę na oparciu
ławki. Szybko wylądowałam po drugiej stronie siedzenia. Wyminęłam ich
szybkim krokiem, ruszyłam chodnikiem i gdy trochę się od nich oddaliłam
spojrzałam w tamtą stronę, z której szłam. Nagle wpadłam na kogoś i
upadłam na ziemię. Rozejrzałam się lekko zdezorientowana, ujrzałam
chłopaka ubranego w dość ciemnych kolorach. Jednak najbardziej
przykuwały jego oczy, wydawały się być czerwone. Wstałam i złapałam za
swoje rzeczy. Powiedziałam:
- Wybacz, że na ciebie wpadałam... - Spojrzałam w stronę ludzi, którzy
po woli zmierzali w naszą stronę. Całe szczęście chodzę dość szybko,
więc oni byli daleko. Dodałam - Nie było to celowe... Jeszcze raz
przepraszam...
W parku zostałam tylko ja, ten chłopak i tamci ludzie. Usłyszałam za plecami:
- Hej! Ty, w kapturze! Elfem jesteś, co nie? Nigdy nie widziałem tak
wysokiej dziewczyny, więc na pewno jesteś... Powinnaś mieszkać w puszczy
i śpiewać durne piosenki do zwierząt i roślin.
Trochę się zdenerwowałam, ale jak już zauważyłam zawsze byłam mniej zła za takie obelgi niż inne elfy. Powiedziałam:
- Muszę już iść... To może do zobaczenia.
Wiatr zawitał ponownie wokół mnie i zwiał mój kaptur z głowy, ukazując
czerwone włosy. Zdenerwowana zarzuciłam go na głowę i ruszyłam szybszym
krokiem, chcąc zgubić tamtych ludzi...
< Subaru? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz