-Cześć... - Powiedziałam do osoby mi nieznanej.
-O cześć! Mam na imię Sharemoon. Możesz mówić do mnie Moon. - Powiedziła z wielkim uśmiechem. - A ty? Kim jesteś?
-Ja... Mam na imię Dark. - Powiedziałam gotowa do ataku jakby coś. - A... ty jesteś...
-Chodzi ci o rasę? - Spytała jakby myślała że jestem człowiekiem - Najpierw powiedz kim ty jesteś.
-Ja, magiem.
-A jak tak to witaj! Przy okazji ładne imię. Ja też jestem magiem. - Powiedziała bardziej przyjaźnie.
-Dziękuję. Twoje imię też jest ładne. - poczułam jakbym już znalazła najlepszą przyjaciółkę.
Spacerowałyśmy tak po całym lesie podziwiając przyrodę i nie mówiąc ani
jednego słowa. Nadszedła noc. Szybko wróciłyśmy do domu. Odbyła się
kolacja. Poznałam dość mało ludzi gdyż... no cóż... Jeszcze nie wszyscy
zmienili się w niezwykłe istoty. Zobaczyłam dziwną postać daleko w
drzewach. Wyglądał jakby patrzył właśnie na mnie. Poczułam dziwne
uczucie, ale zanim się otrząsnęłam go już nie było. Trudno... chociaż
nie! A co jak to był mój ojciec? Nagle znów coś poczułam. Przypominało
mi się że... Tak! To musiał być on przecież... miał bardzo podobną
twarz... Może opuścili mnie bo przypuszczali że zostanę magiem.... Albo
nie! Coś przyszło mi do głowy... Ta kobieta... biegnąca przed moim
domem... która potem znikła a ja stałam się magiem... I ten męszczyzna
który patrzył się akurat na mnie... To... nie coś mi się wydaje.
ocknęłam się i zobaczyłam że na stole gdzie miała być kolacja jest samo
mięso. Wiem odbiegam od tematu ;-;. Ale ja... jestem przecież
wegetarianką! Szepnęłam do Sharemoon.
-Moon.
-Co? - odszepnęła.
-Ja jestem wegetarianką...
-Ups... zaraz dam ci jakieś owoce.
-Dzięki.
-Nie ma problemu - w tymsamym czasie krzyknęła - Proszę owocki dla tej mrocznej istotki!
Chwilę po tych słowach zbiegło się parę osób z owocami i dali je mnie. Czułam się dziwnie ale też jak w moim prawdziwym domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz