2015/06/15

Od Peruny do Sharemoon

Otworzyłam drzwi. Przede mną stała Sharemoon. Zaprosiłam ją wcześniej. I przyszła. Naprawdę PRZYSZŁA!
-Hej! Wchodź!-zaprosiłam ją do środka.
-No to hej.-rzekła Moon uważnie mi się przyglądając.-Co to za skrzydła?-zapytała wskazując na moje buty.
-Ooo... To takie specjalne. Jak nie chce mi się chodzić to zakładam długi płaszcz by nikt nie widział że latam i proszę!
-Oh. Fajne. Ciekawe jak to jest móc latać.-powiedziała.
-Choć.Pokażę ci.-powiedziałam i wyciągnęłam Moon na ogród. Miał ze 500 m kwadratowych i pełno roślin, jeziorko z Karpiami Koi, pawie. Wszystko co ma każdy lux ogród, tylko... Nad nim wisiały latające metalowe obręcze. Złapałam Moon za ręce, powiedziałam "TRZYMAJ SIĘ!" i wzbiłam się w górę i zaczęłam wirować miedzy obręczami. Moon tylko krzyczała "AAAA!!!!!". W końcu wylądowałam. Moon niemrawo powiedziała:
-Nigdy...Więcej...
- Co ty gadasz? Leciałam najwolniej lak umiałam.-rzekłam zdziwiona.

<Moonciu? Tylko nie zwymiotuj, bo Percia tego nie lubi ok? *,*?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz