Myślałem nad tym jak go pocieszyć. Nic nie mogłem wymyślić. Pozostało mi
tylko gładzenie go po plecach i wysłuchiwanie, jak szlocha. Po kilku
dłuższych chwilach usnął wtulony w moje ramiona. Ostrożnie, starając się
nie obudzić chłopaka położyłem się obok niego. Pogładziłem ręką po jego
policzku na który padał blask księżyca. Przeszedł go dreszcz. Nadal
spał. Czułem, że on nie będzie tylko na kilka nocek. Moje myśli i
pragnienia w stosunku do niego drastycznie uległy zmianie.
- Nawet nie wiem jak masz na imię... - wyszeptałem cicho.
- Dhiren. - odpowiedział równie cicho jak ja powiedziałem. Na jego
twarzy pojawił się lekki uśmiech. Na parę sekund otworzył oczy by
zobaczyć moją twarz po czym znowu je zamknął i jeszcze mocniej wtulił
się w moją klatkę piersiową. Obaj zasnęliśmy.
Następnego dnia obudziłem się dosyć wcześnie. W moich ramionach nadal
spał Dhiren. Wypełzłem z łóżka a następnie z domu starając się nie robić
większego hałasu. Pobiegłem do sklepu po śniadanie. Kupiłem kilka
rogalików, truskawek, mleko, kakao w proszku, gustowny kubeczek w
groszki, goździki w doniczce. Dla mnie i dla smoka kupiłem pięć królików
w zoologicznym. Szybko po skończeniu zakupów pobiegłem do domu
naszykować śniadanie dla Dhirena, który, mam nadzieję, jeszcze czekał na
mnie w łóżku i nigdzie nie miał zamiaru się wybrać. Nie chciałem, żeby
tak szybko odszedł. Na szczęście przechodząc obok garażu słyszałem jak
jakieś zwierzę demoluje go od środka. Było dobrze. Wleciałem do domu i
zabrałem się za przygotowywanie posiłku mojego lubego.
- Wygląda smacznie - stwierdziłem. - Aww teraz tylko śniadanko dla mnie i smoczka.
Wyjąłem mój sprzęt do upuszczania krwi. Gdy szklanka stała się już pełna zaniosłem nieżywe już króliki smokowi.
- Sory, stary. Nie pobawisz się już z nimi.
Wróciłem do kuchni po tacę z jedzeniem. Podekscytowany ruszyłem w stronę sypialni.
<Dhiren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz