2015/06/27

Od Aidy do Dhirena



-Yo. To o której? Co?! Sory! Nie słyszę cię! Kurwa. - Rozłączyłem się. Biegłem ulicami do domu. Na mój ulubiony film który zaczynał się o 21:05 w telewizji. Był nim ''Wampiry bez zębów''. Ledwo co zdążyłem. Bez zdejmowania butów wleciałem do domu i rozsiadłem się wygodnie na kanapie, po czym włączyłem telewizor. Zacząłem oglądać. Mój harmonijny chichot przerwał dzwoniący telefon.
- Aida, gdzie ty? Miałeś być 20 minut temu. Chyba, że mi się tylko wydawało - usłyszałem głos mojego przyjaciela. Dziś w nocy mieliśmy wyjść się zabawić. Okazja świętowania 300 urodzin kolegi.
- No już, dosłownie lecę. Za rogiem jestem. Widzisz mnie? - W biegu zacząłem szukać czegoś innego. Czegoś bardziej wygodnego. Czegoś na podryw. Przemieniłem się w nietoperza. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale dlaczego zawsze moje ubrania na moim ciele jako ciele nietoperza muszą wyglądać jak hawajskie koszule. Przerwałem rozmyślania. Teraz to już tylko myślałem, żeby w nic nie przyjebać, bo jak na nietoperza to bym miał niefajnie. Nie zauważyłem, że tak szybko dotarłem na miejsce. Oni stali już pod
klubem. Było ich czterech. Dwa wampiry i dwaj ''igrający ze smokami''. Nie mogąc wyhamować wpadłem na jednego z nich.
- Oj. Przepraszam z spóźnienie. - Szybka przemiana i zrobienie psich oczek. Zaczęli się śmiać z mojej miny. Sam nie wiem czemu też zacząłem. To jest takie zaraźliwe...
- No to jak? Wchodzimy czy będziemy tak tu stać? - Ruszyłem pierwszy. Chwila formalności i stempelek. Mogłem szaleć.
Kilka godzin i kilkanaście wypitych drinków z procentami zrobiły sobie. Świadomość tego, że właśnie całowałem się z nieznajomym w ogóle mi nie przeszkadzało. Jedno byłem w stanie wywnioskować: często chodził na dyskoteki i powtarzał tą samą czynność, co teraz właśnie ze mną. Chłopak oderwał się ode mnie i zaczął zabawiać się moim kolczykiem w wardze.
- Przeszkadza mi - powiedział to takim przesłodkim głosem.
- Jak przeszkadza to się liż z kimś innym. - Podszedłem do baru i zamówiłem jeszcze kilka drinków. Na dworze było już widno. Położyłem się na blacie baru. Zasnąłem.

- Aida! Szybko zwiewamy! Oni wiedzą! - Musieliśmy uciekać.
Przelecieliśmy jakieś kilka kilometrów. Krańce miasta. Już zaczynał się las. W powietrzu zauważyliśmy jakiegoś człowieka na smoku. Leciał nisko. Za nisko. Ryzykował. Jeszcze by go ktoś zobaczył. Kilka spojrzeń na chłopaków i już wiedzieliśmy, co mamy zrobić. Ruszyliśmy w pościg za tym chłopaczkiem. Chcieliśmy go przestraszyć. Udało się. Zaczął uciekać na swoim miniaturowym smoku. Nie to, że ja mam jakieś kompleksy, czy coś, ale nietoperze nie są kolosalnych rozmiarów. No więc wracając do pościgu. Plątaliśmy się już w koronach drzew. Nagle chłopaczyna zaczął spadać obijając się o przeszkody napotkane na swojej drodze. Wylądowaliśmy niedaleko od jego upadku. Podbiegłem do rannego. Nachyliłem się nad nim. Próbowałem ocenić jego stan. Nie był najlepszy.
- Zostaw mnie...- to jedyne co zdołałem usłyszeć. Postanowiłem zabrać go do mojego domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz