2015/06/29

Od Shu cd. Mayi


Dźwignąłem się z łóżka i spojrzałem na budzik. Było wpół do trzeciej popołudniu. Jęknąłem i podszedłem do lustra, gdzie ujrzałem postać, miała ona rozczochrane, czarne włosy, ciemne wory pod oczami i tępe spojrzenie. Przejechałem ręką po włosach starając się je chociaż trochę doprowadzić do porządku. Obmyłem twarz lodowatą wodą, by pozbyć się z oczu resztek snu, po czym ponownie spojrzałem w swoje odbicie. Teraz nie było już, aż tak źle. Przez ostatni tydzień ogóle nie sypiałem, dopiero wczoraj udało mi się zasnąć, ale niestety stało się to, kiedy odwiedzałem Veronikę. Skończyło się więc na tym, że godzinę później obudziła mnie pielęgniarka i kazała wracać do domu, przy okazji dała mi jakieś tabletki antydepresyjne czy coś takiego. Wyjąłem je z kieszeni tylko po to, by je z powrotem tam włożyć. Otworzyłem lodówkę lecz okazało się, że jest pusta. Świetnie będę musiał iść taki kawał drogi pieszo, lepiej nie może być. Wychodząc nawet nie zamknąłem za sobą drzwi, mało mnie obchodziło czy ktoś się tam włamie czy nie. Mieszkałem w małej, starej i walącej się kamienicy. Miałem tylko dwa małe pokoje, z czego jedno to była łazienka, bo kuchnia składała się właściwie tylko z samej kuchenki i zlewu znajdujących się tuż przy łóżku i szafy na ubrania. Na korytarzu walały się śmieci i zbite butelki po piwie, a tapety na ścianach były zdarte i zapisane jakimiś obelgami tutejszej młodzieży.
W krótce dotarłem na targ. W pierwsze miejsce w jakie wszedłem był sklep z piwem. Zakupiłem kilka butelek już rozmyślając o tym, że spędzę kolejny wieczór na użalaniu się nad sobą przy alkoholu. Pokupowałem jeszcze wiele różnych rzeczy, aż w końcu trawiłem na stoisko z owocami. Wyglądały przepysznie, zamierzałem właśnie podejść i zakupić kilka z nich, kiedy to ujrzałem młodą dziewczynę. Wyróżniała się z pośród tych wszystkich ludzi. Było w niej coś innego, magicznego i może trochę znajomego, choć na pewno nigdy wcześniej jej nie widziałem. W pewnym momencie usłyszałem jak straganiarz mówi, że ktoś go woła, choć ja bym przysiągł, że wcale tak nie było. Jako jeździec smoków mam dostatecznie dobry słuch, znaczy się na pewno lepszy niż ludzie. Kiedy mężczyzna odszedł, dziewczyna sięgnęła pospiesznie po jeden z owoców i pewnie chciała właśnie odejść, kiedy mnie zobaczyła. A zresztą nic dziwnego w końcu stałem jak jakiś idiota i gapiłem się na nią. Kiedy dziewczyna zaczęła uciekać ruszyłem za nią. Nie wiem czemu. Tak po prostu. W końcu dziewczyna zwolniła, najwyraźniej zmęczona. Szarpnąłem ją za ramię i obróciłem w moją stronę. Przez chwilę tylko stałem i patrzyłem na nią, jednak po chwili zmieszany szybko puściłem ją i odwróciłem wzrok. Odchrząknąłem.
-Wybacz.- Mruknąłem.
Łypnęła na mnie groźnie.
-Czego chcesz?- powiedziała poważnie i cofnęła się trochę.
No właśnie, czego ja od niej chciałem? Znowu się w coś wpakowałem.
Położyłem rękę na tyle głowy i uśmiechnąłem się przepraszająco.
-Przepraszam. Chyba cię z kimś pomyliłem - Jedyna wymówka jaka mi wpadła do głowy. Raczej małe szansę, bh uwierzyła.
Odwróciłem się, by odejść, ale po kilku krokach zatrzymałem się i odwróciłem samą głowę, by na nią spojrzeć.
-Wiesz... Kradnąc za bardzo przypominasz ludzi.- Uśmiechnąłem się i zostawiłem dla niej na ziemi pełną siatkę jedzenia. Miałem dostatecznie dużo pieniędzy, by pozwolić sobie na coś takiego, choć nie bardzo było tego po nim widać. Oby tylko nie pomyślała, że się nad nią lituje czy coś takiego, bo to pewnie źle, by dla niego wyszło.
Skierował się z powrotem zamyślony w stronę sklepów.
<Mayi? Ha! I co? Udało mi się jakoś wybrnąć ^^> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz