-A jednak przyszłaś .-powiedziałem z satysfakcją
Podziwiałem jej odwagę.
-Tak.Przyszłam.To co robimy?-spytała
Rozejrzałem się.Byliśmy sami nikogo ze sobą nie przyprowadziła.Bardzo mi tym zaimponowała.
-Chciałbym ci coś pokazać.-powiedziałem
Przez chwilę się wahała.
-No..dobrze.Chodźmy.
-Iść?Żartujesz sobie?
Wziąłem ją w ramiona i wzbiłem się w powietrze.
Krzyknęła .
-Nie bój się.-powiedziałem
Spojrzała na mnie z wyrzutem.
-Mogłeś uprzedzić.-burknęła
-Ale tak jest ciekawiej.-odparłem
Chyba mnie nie zrozumiała ,ale mniejsza z tym.
Po godzinie lotu dotarliśmy wreszcie na miejsce.Wylądowałem lekko i
postawiłem ją na ziemi.Straciła równowagę i upadła.Podałem jej rękę.
-Sama sobie poradzę.-powiedziała i wstała odrzuciwszy moją pomoc
-Zamknij oczy.-nakazałem
-Ale dlaczego.
-Cii...Zaufaj mi.
Zamknęła oczy.Prowadziłem ją z rękę .Po chwili weszliśmy do jaskini.
Przygotowałem tam kolacje świece, róże itp.Tak jak we wszystkich romantycznych filmach.
-Może otworzyć oczy.-powiedziałem.
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz