2015/06/28

Od Damona cd. Luna


Spojrzałem na nią z uśmiechem.Nie spodziewałem się ,że tak bardzo się w to zaangażowała.
Myślałem ,że jest mną tylko zafascynowana.A to chyba jednak coś więcej.
Ale czy to dla niej bezpieczne?Miałem wątpliwości.Czy ta biała słabiutka duszyczka może zostać splamiona mrokiem?Przeze mnie?Czy mogę do tego dopuścić?Czy mogę być aż takim egoistą?
Tyle pytań tak mało odpowiedzi.
Luna spała w moich ramionach.Była taka piękna i niewinna.Nigdy nie poznałem kogoś takiego jak ona.Nadała sens mojemu życiu.Pogładziłem ją po policzku.
-Damon?-szepnęła otwierając oczy.
-Tak?
-Zasnęłam?
-Tak.Nie chciałem cię budzić.
Uśmiechnęła się.
Wstała i spojrzała w moim kierunku.
-Kogoś mi przypominasz.
-Kogo?-spytałem zaskoczony
-Jesteś podobny do Morte.
-Morte?
-Morgana Mortelia BlackMorte
-Tak.To moja daleka krewna.
Że też musiała to dostrzec.
Usiadła mi na kolanach.
-Skąd masz tą bliznę na twarzy?-spytała-wczoraj jej nie miałeś.
-Ukrywam ją zaklęciem.
Nie chciałem o tym rozmawiać.
-Muszę już iść.Do zobaczenia.-pocałowałem ją w czoło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz