Siedzę na dachu wieżowca. Jest ciemno ,ale mimo to moja sylwetka odcina
się od zabudowań. Skrzydła rzucają świetliste refleksy. Niełatwo było mi
wznieść się na taką wysokość. Nie przeczę ,że poruszanie tak ciężkimi
skrzydłami wymaga siły. Było jednak warto. Przede mną rozciąga się widok
na uśpione miasto. Nikogo nie widać na chodnikach i tylko czasem przez
ulicę przebiegnie przerażone zwierzę uciekające przed kołami nielicznych
,pędzących z zawrotną prędkością samochodów. Kiedyś mogłam się z nimi
ścigać z dużym prawdopodobieństwem wygranej. Teraz...
Po moim policzku spływa łza. Nie łkam ,czuję się jak rzeźba ,po której
powoli spływają krople deszczu. Od dawna przestałam już rozpaczać nad
własnym losem. Kolejna łza spada na ziemię. Ludzie wierzą ,że łzy
aniołów mają jakąś szczególną moc. Uzdrawiają,nadają sił. To wszystko
brednie.
Wiatr osusza moje łzy. Biorę głęboki oddech. Nigdy nie stracę zamiłowania do wysokości.
Rozglądam się jeszcze raz po opuszczonej ulicy. Nikogo tu nie ma. Z
uśmiechem robię krok do przodu. I spadam ,spadam i spadam. Niegdyś
mogłabym rozłożyć skrzydła tuż nad ziemią i wznieść się wysoko w
powietrze. Teraz natomiast rozpościeram skrzydła już 20 metrów nad
ziemią i z wysiłkiem hamuję pęd mojego ciała. Ciężko ląduje na drodze.
Na wpół frunąc ,na wpół idąc kieruję się w stronę kryjówki. Całe
szczęście dostrzegam plusy całej sytuacji. W locie udaje mi się
pokonywać coraz dłuższe dystanse. Kto wie? Może pewnego dnia i te
skrzydła staną się częścią mnie.
Jestem zmęczona. Przyłapuję się na tym ,że coraz mniej latam ,aż w końcu jedynie idę.
***
Jestem już w lesie. Ze zwieszoną głową idę w kierunku kryjówki. Te nocne
wypady są jedyną odskocznią od mojego rutynowego życia ,a jednak powoli
stają się codziennością.Kiedy dzień w dzień robisz to samo ,a często
nawet myślisz o tym samym ,to życie traci na wartości. Ze złością kopię
leżącą na ziemi szyszkę ,nakazując sobie ,aby zaprzestać myśleć o
rzeczach ,które nieuchronnie prowadzą do myśli samobójczych. Nagle
słyszę za sobą cichy szmer. Wszystkie moje mięśnie napinają się.
Odwracam się w stronę odgłosu.
~Ktokolwiek?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz