2015/06/26

Od Melencii

Siedzę na dachu wieżowca. Jest ciemno ,ale mimo to moja sylwetka odcina się od zabudowań. Skrzydła rzucają świetliste refleksy. Niełatwo było mi wznieść się na taką wysokość. Nie przeczę ,że poruszanie tak ciężkimi skrzydłami wymaga siły. Było jednak warto. Przede mną rozciąga się widok na uśpione miasto. Nikogo nie widać na chodnikach i tylko czasem przez ulicę przebiegnie przerażone zwierzę uciekające przed kołami nielicznych ,pędzących z zawrotną prędkością samochodów. Kiedyś mogłam się z nimi ścigać z dużym prawdopodobieństwem wygranej. Teraz...
Po moim policzku spływa łza. Nie łkam ,czuję się jak rzeźba ,po której powoli spływają krople deszczu. Od dawna przestałam już rozpaczać nad własnym losem. Kolejna łza spada na ziemię. Ludzie wierzą ,że łzy aniołów mają jakąś szczególną moc. Uzdrawiają,nadają sił. To wszystko brednie.
Wiatr osusza moje łzy. Biorę głęboki oddech. Nigdy nie stracę zamiłowania do wysokości.
Rozglądam się jeszcze raz po opuszczonej ulicy. Nikogo tu nie ma. Z uśmiechem robię krok do przodu. I spadam ,spadam i spadam. Niegdyś mogłabym rozłożyć skrzydła tuż nad ziemią i wznieść się wysoko w powietrze. Teraz natomiast rozpościeram skrzydła już 20 metrów nad ziemią i z wysiłkiem hamuję pęd mojego ciała. Ciężko ląduje na drodze.
Na wpół frunąc ,na wpół idąc kieruję się w stronę kryjówki. Całe szczęście dostrzegam plusy całej sytuacji. W locie udaje mi się pokonywać coraz dłuższe dystanse. Kto wie? Może pewnego dnia i te skrzydła staną się częścią mnie.
Jestem zmęczona. Przyłapuję się na tym ,że coraz mniej latam ,aż w końcu jedynie idę.
***
Jestem już w lesie. Ze zwieszoną głową idę w kierunku kryjówki. Te nocne wypady są jedyną odskocznią od mojego rutynowego życia ,a jednak powoli stają się codziennością.Kiedy dzień w dzień robisz to samo ,a często nawet myślisz o tym samym ,to życie traci na wartości. Ze złością kopię leżącą na ziemi szyszkę ,nakazując sobie ,aby zaprzestać myśleć o rzeczach ,które nieuchronnie prowadzą do myśli samobójczych. Nagle słyszę za sobą cichy szmer. Wszystkie moje mięśnie napinają się. Odwracam się w stronę odgłosu.

~Ktokolwiek?~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz