2015/06/29

Od Mayi cd. Shu.

Popatrzyłam niepewnie na oddalającą się postać. Byłam jednocześnie skołowana i wdzięczna.
Nie chciałam podchodzić do pakunku. Jednak głód wygrał z własnym zawziętym charakterem.
Podeszłam niepewnie do reklamówki.  Rozchyliłam leciutko. Jakby w obawie, że coś może zaraz wybuchnąć mi na twarz. Gdy zorientowałam się jednak, że nie ma tam niczego co mogłoby zagrozić memu życiu, zaczęłam w niej grzebać.  Okazało się, że znalazłam w niej trochę jedzenia i jedną puszkę piwa. Wzdrygnęłam się. Nigdy nie piłam i nie miałam zamiaru.
Dziękuję- przekazałam tej osobie w myślach. Jednak nie miałam pewności czy usłyszy co do niego mówię. Mógł być już za daleko.
Po paru minutach wzięłam ze sobą pakunek i poszłam w kierunku domu.
***
Walczyłam ze swoją naturą dzikiego zwierzęcia.
Tym bardziej w obecności znajomych. Nawet Morte tak nie rozprawiała się ze swoją zwierzyną. ( sry Morte :) )
Jednak cóż mogłam poradzić? Mój żołądek potrzebował jedzenia i to w trybie natychmiastowym. Nic więc dziwnego, że pochłaniałam jedzenie jak odkurzacz.  Gdy skończyłam nadal czułam się pusta. Odstawiłam talerz i ziewnęłam. Peruna popatrzyła na mnie z przerażeniem.
- Mayia! Co z tobą! Nie byłaś karmiona rok?- wydała się oburzona.
To prawda, nie jadłam od pewnego czasu...- "powiedziałam" cichutko.
Perka pokręciła tylko głową po czym zaproponowała krótki nocny spacer.
Wyszłyśmy z mojego domu po czym skręciłyśmy w sparkling kierując się do centrum miasta. 
Uwielbiałyśmy nocne przechadzki. Przy okazji był to czas na króciutkie ploteczki. 
A w towarzystwie mojej skrzydlatej przyjaciółki czułam się raźniej. 
Gdy skręciłyśmy w czarną uliczkę, gdzie latarnie świeciły delikatnie usłyszałyśmy cichy jęk. 
- Mayia słyszałaś to?- syknęła do mnie Peruna, która teraz miała dłoń na rękojeści swojego miecza. I u mnie pokazały się fioletowe miecze. 
Gdy poszłyśmy dalej i nagle zauważyłam znajomą postać leżącą pod latarnią.  
- Nie podchodź Mayia!- uprzedziła mnie Peruna po czym chciała coś zrobić( co może zrobić anioł?) 
Nagle w twarzy pijanego człowieka jaki leżał przed nami ujrzałam chłopaka, którego zobaczyłam rano. Czy aż tak sie stoczył przez jedną noc?
No może nie do końca.... 
Nic mu nie rób! Nie dotykaj go! On jest taki jak my! - "krzyknęłam" do anielicy. 
Dziewczyna się zatrzymała.
- Znasz go?- skinęłam głową. 
Widziałam go dziś rano. Pomógł mi..- zaczęłam- Teraz ja mu pomogę.- dodałam po zamyśleniu. 
Dziewczyna spojrzała na mnie jak na wariatkę. 
- Mayia czyś ty oszalała? On jest pijany! Pianę z ust ! Jeszcze się czymś zarazisz!- wrzasnęła. ( Sry. Perkuniu) 
Może i tak...- powiedziałam .- Ale jest tylko pijany. Chyba....-  Nachyliłam się do pijanego człowieka, który teraz coś mamrotał coś pod nosem. 
Zaczęłam go tarmosić. 
Ej Obudź się!- "krzyczałam " do niego. 
- To nic nie da. - powiedziała zrezygnowana anielica.- Dobra ja się zmywam- umyła od tego ręce i zniknęła. 
Ej!- " krzyknęłam" do niej. 
Tak można polegać na swoich znajomych.... 

< Cała WENA Tu jest. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz